W Kowalewie Pomorskim doszło w poniedziałek wieczorem do wypadku z udziałem transportu amerykańskich wojsk do Żagania. Przewożone transportery Bradley zahaczyły o wiatę peronu. Sprawą zajmuje się już prokuratura.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem ok. godziny 22 w Kowalewie Pomorskim. Przyczyną przymusowego postoju 250 m składu pociągu wiozącego 37 wozów opancerzonych Bradley z portu w Gdańsku do Żagania był zbyt niski dach nad peronem i torami. Transportowane koleją pojazdy bojowe zahaczyły o wiatę przykrywającą trzeci peron. W wyniku zatarcia z metalową konstrukcją uszkodzonych zostało 10 z nich, którym pospadały wieżyczki. Zarysowana jest także konstrukcja wiaty. Przewoźnikiem było PKP Cargo. – Nie ma żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa obsługi pasażerów na peronie oraz utrudnień w ruchu pociągów – podkreślał po zdarzeniu Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych.
Sprawą już zajął się już prokurator rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu – Jarosław Kosiński. Jak podał mediom, w toku postępowania mają zostać wyjaśnione okoliczności, kto popełnił błąd przy ustawieniu wozów bojowych i zaplanowaniu załadunku. Za główną przyczynę zdarzenia podaje się niewłaściwe zaplanowanie transportu. Zdaniem prokuratora Kosińskiego, wozy bojowe zostały ponadto zbyt wysoko ustawione na platformach, co spowodowało, że zahaczyły o wiatę peronową na stacji. O całym zdarzeniu informowaliśmy
szczegółowo tutaj.
Na miejscu pracują przedstawiciele komisji badającej wypadki kolejowe. Wiadomo, że maszynista i członkowie załogi byli trzeźwi. Wkrótce sprawę ma przejąć prokuratura wojskowa. Postępowanie zostało wszczęte z artykułu 173 par. 2 Kk, czyli nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu kolejowym.