- Pasażerami pociągów iR są głównie ci, którzy nie pojechali TLK, a nie ci, którzy dotąd nie korzystali z komunikacji kolejowej. Marka ta nie wpłynęła więc na ilościowy rozwój rynku – powiedział „Rynkowi Kolejowemu” dr Paweł Waniowski z Katedry Badań Marketingowych Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
- Konkurencja polsko-polska między spółkami dotowanymi z publicznych pieniędzy nie stanowi najefektywniejszej formy konkurencji. Jednak, patrząc z punktu widzenia polskich pasażerów, można znaleźć pozytywy funkcjonowania marki interREGIO. Podróżni mogą mianowicie podróżować taniej (i szybciej) niż pociągami TLK, za to często w pociągach, które nie nadają się na długie trasy. Oferta ta jest więc skierowana do tych, którzy godzą się na gorsze warunki w zamian za niższą cenę biletu – zauważył Waniowski.
- Trzeba też przyznać, że pociągi iR niejednokrotnie wypełniają lukę w połączeniach TLK, ale to akurat jest wynikiem braku racjonalnego planowania rozkładów przez PKP Intercity, niż przejawem geniuszu odpowiedzialnych za marketing w Przewozach Regionalnych. Pasażerami pociągów iR są ci, którzy nie pojechali TLK, a nie ci, którzy dotąd nie korzystali z komunikacji kolejowej. Marka ta nie wpłynęła więc na ilościowy rozwój rynku – ocenił Waniowski.
- Ciekawy jest jeszcze jeden problem: dlaczego marka EIC jest coraz silniej promowana jako marka biznesowa? W krajach zachodnich marka IC lub jej odpowiednik (ICE, TGV) jest promowana jako odpowiednia dla każdego, kto chce sie przemieścić na dłuższym dystansie (np. z Paryża do Lyonu czy z Berlina do Monachium). A u nas? Reklamy EIC są skierowane raczej do ludzi zamożnych. Umieszczane są w bardziej prestiżowych pismach np. w ostatnim numerze miesięcznika Forbes – stwierdził Waniowski.