Prawie 150 pracowników dębickiej lokomotywowni przyszło posłuchać, co mają im do powiedzenia posłowie, których prosili pomoc.
Zrobiliśmy i nadal robimy wszystko, by ratować wasze miejsca pracy - przekonywali parlamentarzyści.
Na spotkanie z załogą Sekcji Eksploatacji oraz Sekcji Utrzymania i Napraw Taboru Trakcyjnego PKP Cargo w Dębicy przyjechali posłowie PO: Renata Butryn, Elżbieta Łukacijewska, Zbigniew Rynasiewicz oraz Piotr Tomański. Towarzyszyła im również wicewojewoda Małgorzata Chomycz.
- Tylko bez "lania wody”, bo tutaj chodzi o życie kilkuset ludzi - mówił Ryszard Dudek, przewodniczący Podkarpackiego Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych.
- Mam ustną deklarację od pana prezesa Wojciecha Balczuna, że dębicki oddział PKP Cargo zostaje - oznajmił poseł Rynasiewicz i otrzymał burzę oklasków. Zaraz dodał jednak, że sam na 100 proc. nie uwierzy w tę obietnicę, póki nie usłyszy, jak prezes osobiście informuje o niej pracowników. - Prawdopodobnie zrobi to w towarzystwie ministra Cezarego Grabarczyka. W kwietniu chcemy zorganizować spotkanie - zapowiedział Rynasiewicz.
To, że dębicka lokomotywownia nie zostanie zlikwidowana, nie oznacza, że załoga może być spokojna o miejsca pracy. - Najgorszy do przetrwania będzie kwiecień. Nie umiem z całą pewnością powiedzieć, co się będzie działo np. w maju - stwierdził podczas wczorajszej konferencji Bogusław Marciniec, dyrektor Podkarpackiego Zakładu Spółki PKP Cargo.
- Sami państwo słyszycie. Żyjemy teraz w zawieszeniu. Dziś otrzymaliśmy dobrą wiadomość, ale nie wiadomo, co będzie jutro. Musicie doprowadzić sprawę do końca! - apelował do parlamentarzystów Henryk Jaroch, prezes związku zawodowego NSZZ "Solidarność”. Paulina Sroka