Artur Bogdanowicz z Berlina prezentuje reakcje niemieckiej prasy na trwającą akcję protestacyjną tamtejszych maszynistów, należących do związku zawodowego GDL.
"Rheinische Post" z Düsseldorfu w wydaniu czwartkowym donosi: „W konflikcie taryfowym z Deutsche Bahn AG Związek Zawodowy Maszynistów Niemieckich (GDL) zdaje się być pewnym swojego zwycięstwa. "Jesteśmy przekonani, że w ciągu 14 dni znajdziemy wyjście z konfliktu“, powiedział gazecie Claus Weselsky, wiceprzewodniczący GDL. „Nie jestem tylko pewny, czy wtedy pan Mehdorn wciąż jeszcze będzie na swoim stanowisku”, dodaje. ”Nie tylko w sporze z nami, ale także w temacie prywatyzacji nie wszystko przebiega tak, jak on sobie tego życzy.” Zdaniem Weselskyego, "kasa związku jest wystarczająco napełniona i związek nie jest zagrożony jakimiś ograniczeniami.”
"Westdeutsche Allgemeine Zeitung" z Essen komentuje: „Konkurenci coraz częściej pozwalają sobie na bezwzględne wyrażenia. Kolej zachowuje zimną krew nawet na groźbę bezterminowego strajku, a związkowcy ani myślą ustąpić. Gdyby chodziło tu tylko o pensje maszynistów, problem szybko by rozwiązano. Ale chodzi przede wszystkim o to, czy w ramach jednego przedsiębiorstwa istnieć może tylko jeden zbiorowy układ płacowy, czy może każdy związek zawodowy może wyhandlować dla siebie inne, lepsze warunki. Spór ten może mieć jednak dla wszystkich tragiczne skutki, a ruch pociągów na czas nieograniczony może doprowadzić do paraliżu kraju. Wciąż jeszcze maszyniści cieszą się sporą sympatią z uwagi na ich niskie zarobki. Gdy jednak przeważy zasada walki o odrębny układ pracy, to może się to szybko zmienić. GDL powinno się skoncentrować na walce o lepsze warunki pracy i płacy. W przeciwnym razie może odejść z niczym.
"Ostsee-Zeitung" z Rostocku w swoim komentarzu pisze: „Z powodu strajku kolejarzy gospodarka traci dziennie kilkadziesiąt milionów, a dziesiątki tysięcy osób nie dotarło do pracy i szkol. Maszyniści stają się powoli kozłami ofiarnymi narodu. A to wszystko przez to, iż kilku menedżerów i szefów związku zawodowego uparło się: GDL chce za wszelką cenę wywalczyć własny układ płacowy, a kolej chce tego za wszelką cenę uniknąć. Ale szczerze: czy przeciętnego maszynistę interesuje na podstawie jakiej taryfy dostaje swoje wynagrodzenie? Dla niego ważniejsze jest przecież to, że mógłby dostać 200, 300 euro miesięcznie więcej. Z drugiej strony: dlaczego kolej tak zawzięcie blokuje możliwość odrębnego układu pracy? Nawet gdy DB odniesie sukces, to przecież i tak każdy związek zawodowy również w przyszłości będzie walczył o swoje.”
* Fot. Patrick Permien, commons.wikimedia.org.