– To kompromitacja państwa i polityków – ocenił wniosek o upadłość, który złożyło Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury, poseł Janusz Piechociński. Jak zaznaczył w rozmowie z „RI”, to część tego samego kryzysu, który od miesięcy uderza w wykonawców na budowach dróg
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury stwierdził, że w sprawie upadłości PNI nie dopatruje się winy PKP SA, która kilka miesięcy temu sprzedała spółkę Budimeksowi w największym dotąd procesie prywatyzacji na polskiej kolei. - Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury miało dobry portfel zamówień i wyniki. Wiele osób mówiło o tej prywatyzacji z zadowoleniem a nawet nadzieją – przypomina.
- Mamy do czynienia z serią upadłości. Ten wirus przyszedł z budownictwa drogowego. Ja ostrzegałem od dwóch lat, że jeśli w porę nie będzie interwencji państwa, choćby poprzez zapisanie waloryzacji wzrostu cen w kontraktach, prześwietlanie nowych firm, które dają dumpingowe ceny, czy odejścia od najniższej ceny jako jedynego kryterium przetargu, to tak może się to skończyć. Wychodzi na to, że płacić będziemy wszyscy – bo za zrywane umowy i schodzenie z budów trzeba będzie zapłacić. Polityka też zapłaci, bo ta sytuacja ją kompromituje– uważa Piechociński.
To polska twarz kryzysu światowego
- To zaczyna być syndrom klęski w procesach inwestycyjnych, którą wspólnie zgotowała sobie polityka, rząd i rynek. Było kwestią czasu, kiedy zjawisko kryzysu w branży drogowej przeniesie się na kolej. To ta sama historia i pomysł na ratowanie się kosztem wierzycieli z tego stanu – mówi Piechociński.
- Bardzo smutne jest to, że przy prywatyzowaniu PNI wydawało się, że firmy drogowe przejmując firmy kolejowe budują racjonalnie kolejną „nogę”. Było też wiele optymizmu po stronie załogi – mówi Piechociński, który przypomina że przed sprzedażą PNI nastąpiła konsolidacja przedsiębiorstwa. – Te firmy liczyły, że unijny „tort” inwestycyjny zapewni im lepszą przyszłość – dodał w rozmowie z „Rynkiem Infrastruktury”.
- Już wcześniej, w ciągu ostatnich miesięcy było widać, ze w branży tnie się koszty. – W moim raporcie o sytuacji w drogownictwie zwracałem uwagę na to, że może ona nadać polskiemu kryzysowi inna twarz - upadłości nie banków, a realnego wykonawstwa – przypomina wiceprzewodniczący komisji infrastruktury. - Błędy popełnił i rząd i ministerstwo ale i sam rynek, którzy walczył o kontrakty za wszelka cenę - licząc, że podczas realizacji wynegocjuje opłacalne warunki wykonania – powiedział „Rynkowi Infrastruktury” Piechociński.
Jakie konsekwencje?
- To wszystko oznacza kolejne zagrożenie dla realizacji obecnych i przyszłych inwestycji. Wyjątkowo poważne problemy dotkną też środowisko podwykonawców. Otwieramy wielki rozdział nowych niepewności dla otoczenia inwestycyjnego - dostawców cementu, hutnictwa, producentów podkładów. Te firmy odczują upadek PNI, i to w sposób znaczący – ostrzega Piechociński.
- Co gorsza, upadek PNI redukuje i tak mały potencjał wykonawczy, który dopiero zaczął się odbudowywać po latach ograniczeń. To utrudni jeszcze bardziej wydanie funduszy unijnych zarówno w tej, jak i w przyszłej perspektywie finansowej Unii Europejskiej – konkluduje Janusz Piechociński.
Czytaj też: