Razem z najnowszym RK postanowiłam przemierzyć kilka tysięcy kilometrów linii kolejowych, autostrad i tras promowych. Cel ostateczny – Atlantyk! Cele pośrednie równie ciekawe. Poniżej trasa na pierwszy tydzień razem z zestawieniem kosztów. Wyprawa jest w zamyśle backpackerska, a więc podróżujemy z plecakami, szukamy biletów promocyjnych i nocujemy na polach namiotowych lub u gościnnych gospodarzy.
Oczywiście „traperskości” nieco ujmują takie udogodnienia technologiczne jak smartfon czy tablet, ale bez nich nie moglibyście na bieżąco śledzić, gdzie aktualnie dotarł RK. Przy okazji zamierzam sprawdzić przydatność baterii solarnej – w końcu we wszystkich krajach, jakie odwiedzimy, średnia temperatura w sierpniu to 28 stopni i 97% szans na słoneczna pogodę. Wykorzystajmy to!
Z Warszawy do Splitu
Plan na pierwszy tydzień przedstawia się następująco – 9 sierpnia o 20.50 ruszamy pociągiem IC z Warszawy do Budapesztu (cena promocyjna 39 euro, zakup na dwa miesiące przed podróżą, bilet bez możliwości zwrotu lub wymiany). W stolicy Węgier jesteśmy o 8.35 w sobotę i cały dzień spędzamy w Budapeszcie (nocleg na polu namiotowym Haller Camping, praktycznie w centrum Budapesztu). W niedzielę rozdzielamy się z moim towarzyszem podróży i on rusza w głąb Węgier do Kecskemet, a ja o 13.25 wsiadam w pociąg do Chorwacji (relacja Budapeszt – Zagrzeb, 29 euro, kupiony przez internet – uwaga! bilety międzynarodowe na Węgrzech można kupić w sieci, ale wydrukujemy je tylko w specjalnych automatach na terenie wybranych dworców). W Zagrzebiu powinnam być o 19.45, więc zwiedzanie będzie ekspresowe, ponieważ już o 22.00 wsiadam w nocny pociąg relacji Zagrzeb – Split. Nieco słyszałam, a raczej czytałam, o kwestii (nie)bezpieczeństwa w tym pociągu – zobaczymy! Tego biletu jeszcze nie mam, ponieważ nie było możliwości zakupu przez internet.
Split – Dubrownik – Bar
W Splicie jestem w poniedziałek 12 sierpnia o 6.25. Nocleg na polu namiotowym Camp Strobec – w samym Splicie nie ma kempingu, ale dojazd do wspomnianego jest podobno komfortowy (autobus miejski). Następnego dnia o 7.30 ruszam w 11-godzinny rejs na pokładzie statku Jardoliniji ze Splitu do Dubrownika wokół wysp Dalmacji. Bilet kupiłam w sieci, za ok.… 65 zł (115 kun chorwackich) – oczywiście na pokładzie, ceny w kabinach zaczynają się od 200-300 zł. O 18.30 przybijamy do Dubrownika – moim zdaniem najpiękniejszego portu Chorwacji. Z cichą nadzieją, że może uda się wbiec w kadr twórcom „Gry o tron”. Następnego dnia wieczorem łapię autobus do Baru, przekraczając ostatnio rozszerzoną granicę UE i docierając do Czarnogóry. To dość słaby punkt programu, ponieważ jedyne połączenia, jakie da się znaleźć w internecie, dowożą pasażerów do Baru o 00.15. Plan zakładał studencki „nocleg” na dworcu, ale niestety dworzec w Barze otwarty jest w godzinach 07.00-22.00. Mało opłacalne jest szukanie noclegu, bo już o 9.00 rano mam pociąg Bar – Belgrad przez Podgoricę (stolicę Czarnogóry, dawny… Titograd), a chciałabym jeszcze zwiedzić Stary Bar, oddalony od centrum o ok. 5 km. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Wisienka na torcie czyli Bar – Belgrad
Czwartek jest kolejowym ukoronowaniem całej wyprawy „bałkańskiej”, bowiem trasa Bar – Belgrad należy do najbardziej malowniczych na świecie. Niezwykły jest podobno króciutki odcinek Bar – Podgorica (cena za tę przyjemność to bodajże 3 euro, a cała międzynarodowa trasa kosztuje mnie 21 euro – bilet trzeba zarezerwować mailem na stronie kolei czarnogórskich; kontakt z obsługą jest niezwykle szybki, profesjonalny i… serdeczny – np. dla mnie bez większych problemów „przedłużono” czas rezerwacji do dnia wyjazdu, gdy normalnie powinnam odebrać bilet dzień przed). Do tego wiadukt nad rzeką Tarą zapiera dech w piersiach nawet na zdjęciach – to podobno najwyższy most w Europie. Łyżką dziegciu jest pewien drobny szkopuł – punktualność. Podobno godzinne opóźnienie to absolutny standard, a zdarzają się i 6-godzinne. Jeśli jednak trzymalibyśmy się rozkładu, to o 20.07 powinnam być w stolicy Serbii. Już o 21.45 mam pociąg powrotny w relacji Belgrad – Kiskunhalas (na trasie Belgrad – Budapeszt), ale liczę się z ewentualna koniecznością noclegu w Belgradzie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to po dwugodzinnej nocnej warcie na dworcu w Kiskunhalas, ok. 5 rano wsiadam w pociąg regionalny do Kecskemet i tam melduję się na dzień wytchnienia od podróży.
Co dalej?
Jednak już ok. 15.00 w sobotę 17 sierpnia wsiadamy w pociąg do Budapesztu i dalej do Wiednia, by dotrzeć do… Zgadnijcie, dokąd najlepiej dojechać z Budapesztu przez Wiedeń? Mnie odpowiedź zaskoczyła. Zdradzę w kolejnym wpisie.
W skrócie:
9/10.08 – Warszawa Centralna – Budapeszt
11.08 – Budapeszt – Zagrzeb i w nocy 11/12.08 Zagrzeb – Split
13.08 – rejs Split – Dubrownik (07.35-18.30)
14.08 – Dobrovnik – Bar (autobus)
15.08 – Bar – Belgrad Belgrad – Kiskunhalas
16.08 – Kiskunhalas – Kecskemet
17.08 – Budapeszt – Wiedeń