Na stronie Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei w Województwie Śląskim pojawił się interesujący artykuł na temat nieuczciwych praktyk konduktorów pracujących w spółce PKP Przewozy Regionalne. Poniżej publikujemy najciekawsze fragmenty wspomnianego artykułu, a także komentarz jaki uzyskaliśmy od rzecznika spółki Piotra Olszewskiego.
Dotarł do nas szokujący list pewnej pasażerki podróżującej pociągami na linii Katowice - Sędziszów. List opisuje skandaliczną praktykę obsługi pociągów na tej linii polegającą na niewypisywaniu biletów w zamian za drobne. Część podróżnych jeździ bez biletu, bo po prostu taniej. Tym samym konduktorzy okradają swojego pracodawcę - spółkę PKP Przewozy Regionalne z części wpływów za bilety.
Kiedy o świcie ziemia miechowska budzi się do życia, w perony stacji Charsznica wjeżdża pierwszy pociąg osobowy z Kielc do Katowic. Peron 3 pełny uczniów czekających na pociąg, który dowiezie ich do szkoły w Olkuszu. Zanim wsiądą do pociągu, wysypuje się z niego rzesza ludzi zmierzająca do sezonowej pracy, której w Charsznicy nie brakuje. Najciekawsze jest to, że niemal nikt z grupy wysiadających, której liczebność dochodzi do 200 osób nie kupił biletu na przejazd, konduktor nikomu z nich nie wypisał biletu, a jego kieszenie pękają w szwach od monet, które zbierał od sezonowych pracowników za przejazd.
Jak relacjonuje pasażerka, wzmożony ruch sezonowych pracowników na odcinku Sędziszów - Charsznica trwa od maja do końca października, z niewielkimi przerwami. W Charsznicy o godz. 7.00 rano (na tą godzinę przyjeżdża pociąg z kierunku Kielc) przed budynkiem stacji czeka kilkadziesiąt samochodów, które zbierają chętnych do pracy w miejscowych gospodarstwach rolnych bądź w okolicznych ekipach remontowych.
Wsiadają do pociągu na stacjach na terenie powiatu jędrzejowskiego i jadą do Charsznicy. Kiedy pociąg jest już pełny konduktor przechodzi po składzie i zbiera do garści monety. Zdarzają się również sytuacje kiedy jeden z nieuczciwych pasażerów przechodzi po ostatnim wagonie z woreczkiem foliowym i prowadzi kwestę na łapówkę dla konduktora. Następnie nadchodzi konduktor i otrzymuje woreczek: To dla Pana kierownika!
Wśród podróżnych często jeżdżących tą trasą nie brakuje osób, które zdążyły się przystosować do panujących na niej warunków i z nich korzystać. Za kilka złotych można sobie jechać z Charsznicy do Sosnowca, ze Sławkowa do Wolbromia, z Olkusza do Zarzecza - jak podaje w swoim liście pasażerka, z „promocyjnych przejazdów” można korzystać na całej trasie. Kiedy jedzie dużo ludzi z biletami, najlepiej zająć miejsce w korytarzu lub w ostatnim wagonie. Konduktor biorąc lewiznę rozgląda się czasem, by nikt nie zobaczył, ale są i tacy, którzy się niczym nie przejmują. W końcu jadą wśród ludzi, których taki widok nie dziwi, bo tak jest od lat … Pasażerka informuje, że niemal za każdym razem jak jedzie pociągiem spotyka kilka osób podróżujących na takich zasadach. Skala tego zjawiska jest jednak mniejsza i nie tak spektakularna jak w przypadku Charsznicy.
W pociągu nie trzeba się zgłaszać do konduktora zaraz po wejściu w celu nabycia biletu, tak jak to jest na pozostałych trasach. Czeka się na konduktora aż sam przyjdzie. Przy okazji jak zauważyłam, często kilkudziesięciu osobom udaje się przejechać za darmo na krótkim odcinku, bo zazwyczaj bilety sprawdzane są w połowie drogi pociągu. W trakcie kontroli zgłaszam, że chcę kupić bilet a konduktor na to: Piszemy czy nie piszemy?
Dzięki nieuczciwej pracy konduktorów spółka PKP Przewozy Regionalne ponosi straty. O jakich kwotach mówimy? Dokonajmy krótkiej kalkulacji. Zakładając, że przez 100 dni w roku 200 osób podróżuje bez biletu z Sędziszowa do Charsznicy i z powrotem (cena biletu normalnego w dwie strony: 13 zł) spółka ponosi stratę w wysokości 260 tys. złotych. Dodając do tego 100 osób podróżujących w taki sposób codziennie na pozostałych odcinkach (szacunkowo zakładamy, że każdy miał zapłacić za bilet średnio 8 zł), daje nam to ok. 300 tys. złotych.
Z powyższych szacunków można przypuszczać, że strata spółki z tytułu okradania jej przez obsługę pociągów z części należnych jej wpływów za bilety na linii Katowice - Sędziszów może oscylować w granicach kwoty 500 tys. - 1 mln zł rocznie.
Poprosiliśmy rzecznika spółki PKP Przewozy Regionalne Piotra Olszewskiego, o komentarz w tej sprawie. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy: Niestety w każdej grupie zawodowej można spotkać tzw. czarne owce. W zmieniających się Przewozach Regionalnych nie ma miejsca dla nieuczciwych pracowników. Sukcesywnie prowadzimy kontrolę jakości obsługi pasażerów. Każdy powinien zrozumieć, że tego typu praktyki są działaniem na szkodę firmy i mogą mieć wpływ na rentowność danego połączenia.
Więcej