- Tramwaj ma sens, gdy mamy gwarancję, że skorzysta z niego co najmniej 10 tys. osób - mówi „Gazecie Wyborczej” dr Jacek Chmielewski z katedry budownictwa drogowego na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy.
- Tramwaj we współczesnym mieście to bardzo skomplikowana sprawa. Musimy zawsze porównywać go do innych środków transportu, przede wszystkim do autobusu. Ten drugi jest znacznie tańszy. Jeden pojazd kosztuje ok. 800 tys. zł, podczas gdy jeden tramwaj to wydatek ok. 6,5 mln zł – informuje „Gazetę Wyborczą” Chmielewski.
Według specjalisty z katedry budownictwa drogowego na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym, wysoki koszt zakupu tramwaju nie jest jedynym problemem. - Rozumiem, że mieszkańcy chcą mieć wygodne, klimatyzowane i nowoczesne tramwaje, ale to bardzo drogie rozwiązanie. Trzeba o tym pamiętać. Na niekorzyść tramwaju przemawia też to, że jeśli tramwaj się zepsuje, to niestety następuje blokada na całej linii. Autobusy mogą się wymijać – mówi „Gazecie Wyborczej” Chmielewski.
- Budowa nowych linii tramwajowych ma sens tylko wtedy, gdy miasto już posiada bogatą infrastrukturę tramwajową. Ważniejszy jest jednak drugi warunek. Tramwaj ma sens tylko wtedy, gdy będzie miał odpowiednie potoki pasażerów. To minimum 10 tys. osób w dwie strony. Inaczej taka inwestycja będzie nieopłacalna – wyjaśnia specjalista.
Więcej