Są już zarzuty prokuratury z Piotrkowa Trybunalskiego dla dróżnika, Nie zamknął on we wtorek (8.11.) rano na czas rogatek na przejeździe kolejowym przy ul. Moryca w Piotrkowie. Doprowadziło to do tragicznego w skutkach wypadku, w którym zginął 35-letni mężczyzna.
We wtorek (8.11.) około godziny 6.45 na strzeżonym przejeździe kolejowym przy ulicy Moryca w Piotrkowie Trybunalskim, wprost pod nadjeżdżający pociąg PKP Intercity relacji Łódź Kaliska – Kraków Główny, wjechał samochód osobowy. Podróżujący nim 35-letni mężczyzna zginął na miejscu. Pojazd został wprost przecięty na pół. Nikt z podróżujących pociągiem nie ucierpiał.
Z ustaleń wynika już, że dróżnik nie zamknął na czas szlabanów przed nadjeżdżającym pociągiem. Prawdopodobnie zrobił to dopiero później, jak doszło do wypadku. Prokuratura w środę złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Jak informują urzędnicy, za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym dróżnikowi grozi nawet do 8 lat więzienia.
Podejrzany nie przyznaje się jednak do winy. PKP PLK podało, że sześćdziesięcioletni dróżnik jest pracownikiem spółki z długoletnim stażem i posiadał wszystkie niezbędne szkolenia. Z danych uzyskanych przez prokuraturę okazuje się, że podejrzany wiedział o zbliżającym się pociągu. Dostał wcześniej telefon od dyżurnego ze stacji w Piotrkowie, że odprawiono pociąg. Według harmonogramu kursuje on codziennie w relacji Łódź Kaliska – Kraków.