Odszkodowania dla przewoźników kolejowych z tytułu utrudnień w ruchu pociągów powstałych w procesie inwestycyjnym nie mogą stanowić kosztu kwalifikowanego. Według przewoźników, wystarczyłyby bardziej energiczne działania ministerstwa transportu i PKP PLK, aby to zmienić – i zyskać dodatkowe fundusze na kolej.
Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i przepisami Unii Europejskiej odszkodowania dla przewoźników kolejowych z tytułu utrudnień w ruchu pociągów powstałych w procesie inwestycyjnym nie mogą stanowić kosztu kwalifikowanego. To bardzo ważna sprawa – w końcu odszkodowania te stanowią dodatkowy koszt zarządcy infrastruktury. A przy braku zwiększenia dotacji na bieżącą działalność PKP PLK… i trzeba je pokryć z opłat za dostęp do infrastruktury opłacanych przez przewoźników.
Według wytycznych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na lata 2007 – 2013 dotyczącej wydatków kwalifikowanych, jest to wydatek lub koszt faktycznie poniesiony przez beneficjenta w związku z realizacją projektu w ramach Programu i udokumentowany, zgodnie z warunkami wskazanymi w Wytycznych, który kwalifikuje się do objęcia wsparciem ze środków przeznaczonych na realizację Programu w trybie określonym w umowie o dofinansowanie. - Wydatek niekwalifikowany to przeciwieństwo, jednak ważne są tu konsekwencje finansowe – jest to wydatek lub koszt pokrywany ze środków własnych beneficjanta w ramach realizowanego projektu.
- Istnieje możliwość analizy, jak koszty czasowego wyłączenia albo częściowych ograniczeń przewozowych modernizowanych linii kolejowych (odcinków linii kolejowych) mogą wpłynąć na przychody projektu – mówi Stanisław Krakowski z biura prasowego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Ewentualne wykonanie takich analiz leży po stronie beneficjentów projektów współfinansowanych ze środków UE. - Należy również pamiętać, że przeprowadzone w ten sposób analizy muszą pozostać w zgodności z obowiązującymi przepisami i procedurami – dodaje. Co na to przewoźnicy?
Przewoźnicy chcą rekompensat
- W obszarze zainteresowania PKP Cargo jest potencjalna możliwości uzyskania rekompensat czy też odszkodowań m.in. za wydłużanie czasu jazdy w związku z zamknięciami torowymi, w trakcie robót inwestycyjnych itp. na sieci zarządzanej przez PKP PLK. Problem środków na rekompensaty jest sprawą zarządcy infrastruktury – ucina rzecznik PKP Cargo Mariusz Przybylski.
Więcej do powiedzenia na ten temat CTL Logistics. - Podstawowy spór (ale nie jedyny) jaki istnieje obecnie pomiędzy przewoźnikami a PKP PLK w ramach realizacji inwestycji na infrastrukturze to konieczność prowadzenia pociągów po trasach okrężnych z uwagi na zamknięcia torowe. W sytuacji braku rozkładów jazdy całorocznych generuje to dodatkowe koszty związane z dłuższymi trasami, oraz bez względu na rodzaj tras – wymaga zaangażowania znacznie większych zasobów w postaci lokomotyw, wagonów i ludzi do wykonania tego samego zadania. Razem w efekcie mamy do czynienia ze znacznie wyższymi kosztami działalności bieżącej przewoźników – mówi członek zarządu CTL Mariusz Mik.
Wystarczyłyby bardziej energiczne działania?
- Stanowisko przewoźników jest jasne: domagają się rekompensat tych kosztów i przewoźnicy widzą to w bezpośrednim związku z prowadzonymi inwestycjami na infrastrukturze – podlegającymi dofinansowaniu ze środków Unii. Stanowisko PKP PLK jest odmienne – nie akceptuje rekompensat dla przewoźników i jak można zauważyć także w korespondencji z MRR, nie łączy tego bezpośrednio z inwestycjami – opisuje członek zarządu CTL. - W efekcie jeśli tego typu koszty nie mogą podlegać dofinansowaniu ze środków Unii muszą pochodzić ze środków własnych PKP PLK, co z uwagi na problemy z domykaniem się budżetu PKP PLK jest zawsze kłopotliwe – dodaje.
- W opinii przewoźników gdyby podjęto bardziej energiczne działania, poparte pracami analitycznymi to w bezsprzeczny sposób udałoby się wykazać bezpośredni związek większych kosztów przewoźników z tytułu prowadzonych inwestycji. W konsekwencji byłaby tu możliwość objęcia tych kosztów programem pomocowym, z wydatkowaniem którego są tak wielkie problemy – podsumowuje Mariusz Mik.