– W Europie mówią, że chcieliby kogoś takiego na bardzo ważnym miejscu w Komisji. Co im wtedy odpowiadam? Że Polki są najlepsze na świecie – w taki sposób Donald Tusk mówił, w poniedziałek wieczorem w programie „Tomasz Lis na żywo” (TVP 2), o szansach Elżbiety Bieńkowskiej na zostanie członkiem Komisji Europejskiej.
Spekulacje, iż polska wicepremier oraz szefowa Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju mogłaby zostać członkiem KE, pojawiły się w ostatni piątek. Powtarzały się doniesienia, iż ma szansę zostać Komisarzem ds. energii. Według nieoficjalnych informacji „Rynku Kolejowego”, jej ewentualnym następcą w MIR mógłby zostać albo Cezary Grabarczyk (przy czym jest on również poważnie rozpatrywany jako kandydat na marszałka Sejmu w przypadku, gdyby Ewa Kopacz została nowym premierem), albo Jan Olbrycht.
O szansach Bieńkowskiej wspominał wczoraj wieczorem w rozmowie z Tomaszem Lisem premier Tusk. Odpowiadał dyplomatycznie, natomiast z kontekstu można było jasno zorientować się, że Bieńkowska jest wysoko notowana w Brukseli oraz że objęcie przez nią spekulowanej funkcji Komisarza ds. energii nie jest wcale takie pewne, choć byłoby korzystne dla Polski.
Energia? Ważna dla Polski, ale decyduje szef KE
Na sugestię premiera, że „w Europie mówią, że chcieliby kogoś takiego na ważnym miejscu w Komisji” i że „Polki są najlepsze na świecie”, Lis zapytał, „czy powinniśmy je eksportować tak intensywnie: czy pozbawienie w krótkim okresie i premiera, i potężnego, nadzorującego de facto dwa resorty wicepremiera, może być solidnym wykrwawieniem tej ekipy?”. Tusk odpowiedział, że „jest to domniemanie, bardziej pana niż moje, że Bieńkowska będzie członkiem Komisji”.
Na pytanie wprost, czy polska wicepremier może zostać Komisarzem ds. energii, Tusk stwierdził, że musimy być w tej sprawie delikatni. – Warto pamiętać, że decyzję o tym, kto jaką tekę obejmuje, podejmuje szef Komisji. To nie jest tak, że państwa, nawet te największe, Niemcy czy Wielka Brytania, mówią: „my chcemy tę komisję”. Państwa delegują swoich przedstawicieli, usiłują naciskać, negocjować w kuluarach, ale na końcu to nie jest decyzja narodowa, tylko decyzja szefa Komisji. Dlatego też nie możemy wyprzedzać faktów. Mam pakiet bardzo dobrych kandydatur, nie tylko kobiet – dodał premier.
Przypomnieć należy, że w czerwcu w gronie faworytów na „polskiego” komisarza, Tusk wymieniał m.in. Danutę Huebner, Jacka Rostowskiego, Janusza Lewandowskiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego. W Komisji Europejskiej każdemu z państw członkowskich UE należy się jedno stanowisko.
Premier potwierdził jednocześnie, że w interesie Polski leżałoby, żeby nasz rodak objął którąś z następujących tek: konkurencja, jednolity rynek i przemysł, sprawy zagraniczne bądź energetyka. – To są rzeczy ważne dla Europy, ale które będą miały bezpośredni wpływ na polskie bezpieczeństwo i polskie interesy. Gdyby się okazało, że będziemy mieli wpływ na którąś z tych tek i dziedzin, to prawdopodobnie dla Polski i polskiego bezpieczeństwa uzyskamy więcej dzięki temu, że tam będziemy mieli kogoś bardzo kompetentnego i bardzo dobrego – zauważył Donald Tusk.
Nowy skład KE w ciągu 2 tygodni?
Premier unikał jednoznacznych odpowiedzi na pytanie, kto zostanie jego następcą, a także jaki będzie skład nowego rządu (według nieoficjalnych informacji „RK”, wymienionych może zostać nawet 5 ministrów). Poinformował natomiast, że zrezygnuje z kierowania PO.
Tymczasem serwis politykainsight.pl twierdzi, że szanse, iż Bieńkowska zostanie Komisarzem ds. energii, są duże. Według informacji tego portalu, wicepremier zaczęła się spotykać na konsultacje z ekspertem od energetyki. Politykainsight.pl twierdzi też, że mało prawdopodobne jest, by w MIR zastąpił ją któryś z wiceministrów. Nowy skład KR powinien być znany jeszcze w pierwszej połowie września.
Bieńkowska ma dość pracy w MIR?
Portal tvn24.pl podał (powołując się na nieoficjalną rozmowę z jednym z ministrów), że Elżbiecie Bieńkowskiej bardzo zależy na odejściu z rządu i objęciu funkcji komisarza. – Ela ma dość. Bardzo przeżywa krytykę w mediach, jest zmęczona. Kierowanie nieprawdopodobnym molochem, jakim jest resort infrastruktury i rozwoju, wycieńcza – stwierdził jeden z ministrów, na rozmowę z którym powołuje się TVN 24.