Przykład brytyjski pokazuje, że przekształcenia na kolei mogą być historią sukcesu, choć nie wszystko za pierwszym razem wychodzi. – Jestem również spokojny, jeżeli chodzi o rozwój kolei w Polsce. Kolej jest potrzebna polskiej gospodarce – przekonuje Robin Barnett, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. Jego zdaniem wiedza i doświadczenia brytyjskie mogą się okazać tutaj przydatne. Działa to też w drugą stronę: brytyjski rynek jest dostępny dla polskich firm.
Witold Urbanowicz, „Rynek Kolejowy”: Jaka jest przyszłość kolei? Jakie wyzwania stoją przed tym środkiem transportu?
Robin Barnett, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce: Nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale ogólnie w całej Europie przed koleją stoi niesamowita szansa bycia częścią zintegrowanego systemu transportowego – zarówno w zakresie przewozu osób, jak i towarów. Być prokolejowym nie oznacza automatycznie bycie antysamochodowym, choć historia pokazuje, że bez względu na to, ile dróg zbudujemy, to prędzej czy później zapełnią się ruchem. Nie jest to też najbardziej ekologiczny środek transportu.
W ciągu ostatnich 10 lat w Wielkiej Brytanii doświadczyliśmy ok. 50-procentowego wzrostu liczby pasażerów, mimo utrzymującego się wzrostu cen biletów. Jestem również spokojny, jeżeli chodzi o rozwój kolei w Polsce. Transport szynowy cierpiał przez dekady z powodu niedoinwestowania, ale dzięki środkom z UE ma szansę się to zmienić. Powołanie na stanowisko minister infrastruktury Marii Wasiak z bezpośrednim doświadczeniem kolejowym jest znakiem, że problemy kolei zostały zauważone. Zresztą już teraz nie jest źle – często podróżuję do Trójmiasta i w godzinach wzmożonego ruchu bardziej opłaca się jechać pociągiem. Rozwój tej gałęzi transportu jest zatem jak najbardziej wskazany.
Nie sądzi pan, że mimo wszystko kolej staje się mniej konkurencyjna względem np. transportu lotniczego i autobusów międzymiastowych?
Zgadza się – przed koleją stoi szereg wyzwań, wliczając w to brytyjskiego przewoźnika autobusowego PolskiBus. Dlatego też tak ważny jest efektywny rozwój kolei przy wykorzystaniu środków unijnych i najnowszych technologii. Na targi InnoTrans w Berlinie przyleciałem samolotem z Warszawy. Jeśli doda się czas potrzebny na lotniskach, to podróż jest tylko nieznacznie szybsza niż pociągiem Berlin-Warszawa Express. Jeśli skrócić czasy przejazdu w Polsce, zyskamy na konkurencyjności. Weźmy też przykład Polskiego Busa. Dzięki niemu teraz większość przewoźników autobusowych oferuje na pokładzie Wi-Fi. Nie ma powodu, dla których nie można byłoby tego wprowadzić na dużą skalę w pociągach. W tej chwili nawet brytyjska firma Nomad Digital pomaga PKP we wdrażaniu usług, które znacznie przekraczają zwykłe zapewnienie łączności Wi-Fi i będą stanowiły takie pokładowe centrum rozrywki.
Dla mnie w podróży koleją liczy się to, że mogę wsiąść do pociągu w centrum miasta, bez konieczności przechodzenia przez kontrolę bezpieczeństwa. Dzięki modernizacjom urządzeń sterowania ruchem opóźnienia pociągów powinny być znacznie mniejsze niż te występujące w ruchu lotniczym. Ponadto w podróżach dalekobieżnych kolej nie jest przepełniona.
To fragment artykułu. Całość w najnowszym miesięczniku RK 12/2014