Austriacki dziennik "Kurier" opublikował przed dwoma dniami zatrważającą relację z której wynika, że w wagonach restauracyjnych ÖBB obsługiwanych przez firmę e-express miało dochodzić do podawania nieświeżych lub przeterminowanych produktów.
W rozmowie z dziennikiem byli pracownicy firmy cateringowej potwierdzili, że często nie działały agregaty chłodzące, a mimo to w lodówkach przechowywano produkty spożywcze, które później serwowane były pasażerom. W przypadku usterek i niewystarczającego zaopatrzenia w wodę ograniczano do "minimum" wymogi sanitarne.
Dyrektor przedsiębiorstwa e-express Josef Donhauser odpiera w gazecie te zarzuty: "Przeterminowane lub zepsute produkty nie docierały do klientów". Bieżące badania firmy potwierdzają jego zdaniem tę wypowiedź.
Krytycznie oceniany jest też stosunek kierownictwa do pracowników firmy. Związki zawodowe zgłosiły wiele zarzutów do inspekcji pracy, kasy chorych i urzędu skarbowego. Oskarżają swojego pracodawcę m.in. o stosowanie dumpingowych stawek wynagrodzenia - pracownicy z Węgier otrzymywali zaledwie 650 euro miesięcznie. Firma miała zatrudniać nawet detektywów, kontrolujących zasadność zwolnień lekarskich.
Koleje Austriackie ÖBB zareagowały od razu i zażądały natychmiastowego wyjaśnienia sytuacji. Równocześnie podjęły własne działania wyjaśniające m.in. czy rzeczywiście serwowano przeterminowane produkty. ÖBB wydaje się być zaskoczone zarzutami wobec e-express. Firma ta od 10 lat zapewnia obsługę restauracyjną w pociągach i dotąd nie odnotowano podobnych zarzutów. Wcześniejsze wewnętrzne kontrole ÖBB i e-express nie wykazywały żadnych nieprawidłowości.
E-express obsługuje 39 wagonów restauracyjnych i zatrudnia 400 osób. Firma dostarczała również część produktów dla składów RailJet, których obsługę i produkty firmowano renomowaną marką Meinl.