Dystrybutor biletów i kolej robią jednak wszystko, by utrudnić pasażerom kupno znaczka kolejowego na urbancard, który umożliwia tańsze podróże - donosi "Gazeta Wyborcza".
Znaczek kosztuje 16 zł i razem z urbancard stanowi miesięczny bilet aglomeracyjny, wspólny na pociąg i komunikację miejską. Na stronie internetowej urbancard o bilecie aglomeracyjnym nie ma ani słowa. Ale to nie jedyny powód, dlaczego kupuje go tak mało osób. Jeszcze większy kłopot jest ze zdobyciem znaczka - można go kupić wyłącznie w jednym miejscu - biurze Urbancard przy ul. Grabiszyńskiej - pisze "Gazeta Wyborcza". Dodatkowo znaczek można kupić wyłącznie dla siebie - musi zostać oznaczony datą ważności przy sprzedaży.
- Na znaczku musi zostać wpisana data, do kiedy obowiązuje, bo kontrolerzy nie dysponują czytnikami, którymi mogliby sprawdzić ważność urbancard. Mamy wprawdzie odpowiednie urządzenia, jednak nie są one zintegrowane z systemem miejskim. Musielibyśmy kupić oprogramowanie lub wydzierżawić inne czytniki, ale na razie nas nie stać - powiedział "Gazecie Wyborczej" Andrzej Piech, naczelnik wrocławskiego działu sprzedaży spółki Przewozy Regionalne.