Dojeżdżająca od 17 lat pociągiem do pracy z przystanku Warszawa-Włochy pasażerka nadesłała swój list „Gazecie Wyborczej”, w którym skarży się na niewłaściwy sposób traktowania pasażerów. Największym problemem jest brak informacji.
Na przystanku Warszawa-Włochy - jednej z nielicznych w Warszawie, która posiada dwa perony dla pociągów odjeżdżających w kierunku Warszawy - nikt nie zapowiada pociągów. Efektem tego jest brak możliwości przewidzenia, czy, kiedy i na który peron przyjedzie następny pociąg - szczególnie w sytuacji masowych opóźnień, czyli w zimie. Podróżni muszą przebiegać w szalonym tempie tunelem lub skakać po torach! – skarży się czytelniczka.
Pasażerowie mają problemy również z tego powodu, że pociąg czasem nie zatrzymuje się na przystanku, ale podróżni tego nie wiedzą, ponieważ nikt nie podaje takich informacji. Problemem jest brak etatu dla zapowiadającego. Pasażerka pisze, że przy przystanku znajduje się poczekalnia, ale znaczną jej część zajmują sklepiki i minibary, dodatkowo nie jest ona ogrzewana. Mało tego – drzwi na perony są zamknięte na kłódkę. Żeby pasażerom nie było łatwiej, to okna wychodzące na perony są zasłonięte tablicami z ogłoszeniami. Tak więc, jeśli ktoś czeka w poczekalni, to nie zobaczy nadjeżdżającego pociągu, a jeśli jakimś cudem zobaczy - to może do niego nie dobiec. Efekt jest taki, że w mrozie nikt z kilkudziesięciu pasażerów oczekujących na pociąg, który nie wiadomo kiedy przyjedzie, nie korzystają z poczekalni! – denerwuje się czytelniczka.
Więcej