Dwunastotysięczne miasteczko szczyci się Ośrodkiem Rehabilitacji Narządu Ruchu, ale żeby do niego dotrzeć pacjenci muszą ryzykować własnym zdrowiem i życiem. Podwójne tory albo kilkadziesiąt stromych schodów oddziela peron drugi od miasta - informuje "Tok FM".
Jeszcze dwa lata temu wydostanie się z dworca w Krzeszowicach było bardzo proste. Perony łączyło betonowe przejście. - Tak zwane służbowe, ale niepełnosprawni też go używali - mówi Kowal. - Niestety po kontroli NIK musieliśmy je zlikwidować bo było niezgodne z normami unijnymi - rozkłada ręce. Zlikwidowali szybko, a nowego jak nie było tak nie ma. Koszt budowy takiego przejścia to około 50 tysięcy złotych. PKP chciało, żeby zrzuciła się na to gmina. Ta odmówiła, bo kładka to teren kolejowy. PKP obiecuje, że przejście pojawi się na dworcu dopiero w 2014 roku - poinformowało radio "Tok FM".
Na drzwiach dworca jest przyklejona kartka z informacją, że niepełnosprawny, który chce przyjechać do Krzeszowic musi to zgłosić najpóźniej dwie doby wcześniej. - Wtedy skierujemy pociąg na peron pierwszy, z którego już spokojnie można wydostać się do miasta. - Jak na razie jest to jedyne rozwiązanie. - tłumaczy radiu "Tok FM" Robert Kowal, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych. Poziom peronu pierwszego jest jednak dużo niżej niż wejście do wagonu, i niepełnosprawny musi dodatkowo poprosić kogoś o pomoc.
Więcej