Ewentualne zabranie nowoczesnych Flirtów może mieć dla Tychów dużo poważniejsze konsekwencje niż tylko utrata nowoczesnych i wygodnych pociągów. Nie będzie po co inwestować w nowe przystanki i parkingi, które mają stać się częścią Szybkiej Kolei Regionalnej – czytamy w katowickim dodatku „Gazety Wyborczej”.
Marszałek podpisał z władzami Tychów umowę na rozbudowę linii, która do 2013 roku ma połączyć Tychy, przez Katowice i Sosnowiec z Dąbrową Górniczą. W ramach tego projektu władze Tychów miałyby wybudować trzy nowe przystanki (Tychy Lodowisko, Tychy Miasto przy ul. Grota-Roweckiego oraz Tychy Bielska), a całość uzupełniałyby dwa nowe wielopoziomowe parkingi w ich pobliżu. Chodzi o to, by zachęcić tyszan podróżujących obecnie do Katowic swoimi samochodami do przesiadki. Koszty oszacowano na około 50 mln zł, a większość pieniędzy miałaby pochodzić z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Ten duży projekt - jeden z niewielu w ostatnich latach dotyczących komunikacji publicznej - stanął jednak pod znakiem zapytania. Powód? Wniosek o unijne dofinansowanie przygotowany przez Tychy opierał się na założeniu, że to właśnie nowoczesne Flirty, a nie inne pociągi, będą kursowały na trasie Szybkiej Kolei Regionalnej. Tymczasem Przewozy Regionalne przymierzają się do zabrania Tychom Flirtów. Argumentują, że na trasie do Katowic było mniej pasażerów, niż zakładano.
Teraz wszystko zależy od tego, jak zachowa się urząd marszałkowski. Okazuje się, że marszałek potwierdził w specjalnej umowie, że na trasie Szybkiej Kolei Regionalnej będą kursować nowoczesne pociągi (w umowie wskazano jednoznacznie na Flirty), ale wydaje się, że teraz o tym zapomniał. Gdy Przewozy Regionalne zaczęły przebąkiwać o przeniesieniu Flirtów do Częstochowy, władze województwa nie sprzeciwiły się temu pomysłowi.
Co ciekawe, Tychy coraz poważniej poszukują awaryjnego wyjścia z całej sytuacji. Zastanawiają się, czy zamiast Flirtów na tyskich torach nie mogłyby pojawić się pociągi należące do któregoś z prywatnych przewoźników. Ale tu koło się zamyka, bo bez zgody marszałka nie ma o tym mowy - czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Więcej