Likwidacja „wąskich gardeł” może stać się ratunkiem dla skonsumowania środków, dla których zabraknie czasu na bardziej skomplikowane inwestycje. Minister infrastruktury jest entuzjastą pomysłu. Dlaczego nie można było stworzyć takiego programu rok temu i w sytuacji zagrożenia środków na kolej wyciągnąć gotowy dokument z szuflady, mówiąc: jest rozwiązanie? - pyta Piotr Faryna, dyrektor biura Railway Business Forum.
Jest wiosna 2010 roku. Coraz częściej dochodzą sygnały o tym, że wskutek różnego rodzaju zapóźnień istotny staje się problem rozliczenia w bieżącej perspektywie unijnej, pieniędzy przeznaczonych na kolej. W biurze RBF dyskutują na ten temat H. Klimkiewicz, A. Furgalski i P.Faryna. Nikt nie pamięta już kto pierwszy rzucił hasło: Przecież był już wcześniej niezły program „wąskich gardeł”! Dlaczego by nie spróbować zrobić kolejny raz podobnego, z wykorzystaniem funduszy UE?
Natychmiast zaczęliśmy sprawdzać możliwości wdrożenia takiego planu. Okazało się, że projekt „wąskie gardła” ma same zalety. Po pierwsze, można go szybko zrealizować. W większości przypadków taki remont powinien być prowadzony „na zgłoszenie”, bo nie jest żadnym wymogiem UE, a jedynie naszym własnym pomysłem na utrudnianie sobie życia, konieczność przeprowadzania przy inwestycjach odtworzeniowych, trwających miesiącami studiów wykonalności, uzgodnień, operatów i pozwoleń na budowę. Po drugie, osiągnięte efekty są w wielu przypadkach bardzo atrakcyjne – na przykład likwidacja ograniczeń prędkości na linii Poznań – Gdańsk, na które środki w wysokości 200 mln zł przekaże budżet państwa, przyniesie skrócenie czasu jazdy z nieco ponad 5 do 3,5 godziny.
Rozpoczęliśmy (przypominamy: rok temu) rozmowy z przedstawicielami PKP PLK, proponując wykonanie nieodpłatnie przez RBF wstępnego projektu planu eliminacji „wąskich gardeł”. Plan ten obejmował zbadanie lokalizacji najbardziej efektywnych robót, zgrupowanie ich w większe zadania i harmonogram realizacyjny. Wstępnie nasza inicjatywa spotkała się z ciepłym przyjęciem. Potrzebowaliśmy jedynie szczegółowych danych, które w PKP PLK były od dawna opracowywane i wsparcia merytorycznego. A. Furgalski w międzyczasie przeprowadził rozmowy w Kancelarii Premiera odnośnie tego, jakie stanowisko zajęłaby Unia Europejska w odniesieniu do kosztów związanych z remontami w zakresie „wąskich gardeł”, jako kosztów kwalifikowanych przy rozliczeniu środków unijnych. Minister Michał Boni przekazał informację, że taka możliwość istnieje i Komisja Europejska przekazała premierowi sygnał, iż zgodzi się na takie rozwiązanie, dopuszczalne zresztą przez POIiŚ, byle Polska wykorzystała jak najwięcej funduszy na kolej.
Napisaliśmy wówczas stosowne, oficjalne wystąpienie do PKP PLK. Podeszliśmy do tematu z entuzjazmem i co się wkrótce okazało? Pod koniec lata 2010 r., nagle różni decydenci związani z tym tematem przestali mieć czas na spotkania. Materiały, o które prosiliśmy nabrały klauzuli tajności. Jak wiadomo z nieoficjalnych źródeł, minister infrastruktury i ówczesny podsekretarz stanu odpowiedzialny za kolej uznali ten projekt za szkodliwy i wysłali jednoznaczny komunikat do PLK: trzymać się z daleka od takich pomysłów. Jakie były powody takiego stanowiska? Do dzisiaj nie wiemy. Sprawa obecnie wróciła w świetle bardzo pozytywnym.
„Wąskie gardła” mogą stać się ratunkiem dla skonsumowania środków, dla których zabraknie czasu na bardziej skomplikowane inwestycje. Minister Infrastruktury jest entuzjastą pomysłu. Dlaczego nie można było zrobić takiego programu rok temu i w sytuacji zagrożenia środków na kolej wyciągnąć gotowy dokument z szuflady, mówiąc: jest rozwiązanie? Zwłaszcza, że to nic nie kosztowało. Panowie decydenci, postarajcie się uwierzyć, że czasem warto wysłuchać zdania organizacji społecznych, które choć czasami się z wami nie zgadzają, to dobro kolei leży im głęboko na sercu.