Pod koniec marca samozwańcze quasi-państwa ogarnięte tlącą się na wschodzie Ukrainy wojną, Doniecka i Ługańska RL, uruchomiły pierwsze regularne połączenie kolejowe. Pociągi kursują na trasie Ługańsk – Jasynuwata i przejeżdżają m.in. przez słynny zdobyty przez prorosyjskich separatystów w lutym węzeł Debalcewo.
Po walkach zbrojnych na wschodzie Ukrainy, w wyniku których kijowski rząd utracił kontrolę nad częścią swojego terytorium, państwowa kolej przestała obsługiwać fragmenty obwodów donieckiego i ługańskiego znajdujące się na wschód od linii frontu.
Podobnie jak miało to miejsce na Krymie, gdzie lokalne władze wznowiły wewnętrzny ruch kolejowy na bazie powołanego przedsiębiorstwa, separatystyczne quasi-państwa Donbasu, Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa, wznowiły właśnie regularne przewozy pasażerskie na swoim terytorium.
Pociągi pasażerskie na ważnej w ruchu towarowym trasie
Kolej połączyła stolice „republik” 28 marca. Jadące z Ługańska pociągi nie docierają jednak do samego Doniecka, największego miasta całego regionu (przed wojną niemal milion mieszkańców), kończą za to bieg w Jasynuwatej na jego przedmieściach. – W tym momencie nie możemy jeszcze startować z Doniecka z powodów związanych z ukraińską armią – mówił Siemion Kuzmienko, minister transportu DRL, dla Opłot TV. – Ale zapewniamy autobusy dowozowe – dodał. Oferta jest nader skromna, kursy realizowane są jedynie trzy razy w tygodniu w każdą ze stron. Kolej tworzy jednak prawdopodobnie pierwszą od miesięcy względnie przewidywalną i regularną linię transportową łączącą miasta tzw. Noworosji.
Wznowienie kursów pasażerskich należy jednak rozumieć jako jedynie pochodną przystosowywania trasy do ruchu towarowego. Linia stanowi bowiem element podstawowego ciągu Donbas – Rosja, który ma zapewnić DRL i ŁRL możliwość dostaw na praktycznie jedyny rynek otwarty dla uznawanych powszechnie za nielegalne tworów politycznych. Trasa została jednak w bardzo dużym stopniu zniszczona podczas walk, stała się bowiem jednym ze strategicznych celów obu stron konfliktu. Linia biegnie m.in. przez słynne Debalcewo – duży węzeł transportowy – które w lutym znalazło się w rękach separatystów.
150 km w sześć godzin
Jak donosi opozycyjny względem władz tzw. Noworosji portal informator.lg.ua prowadzony przez dziennikarzy zbiegłych z terenu działań wojennych na stronę ukraińską, przy odbudowie zrujnowanego szlaku pracowało nawet rosyjskie wojsko. Roboty pozwoliły przywrócić ruch tylko po jednym torze dawnej magistrali i ze znacznie obniżonymi prędkościami. Dziś przejazd Jasynuwata – Ługańsk zajmuje około 6 godzin, przeszło dwukrotnie więcej niż przed wojną.
Za o wiele dłuższą niż dawniej podróż wśród ruin pobierane są bardzo niewielkie opłaty – bilet na całą trasę kosztuje niecałe 15 hrywien (2,50 zł). Jak twierdzi konduktorka w krótkiej wypowiedzi dla telewizji Podrobnosti Ukrainy, w związku z trudnym okresem wojennym kolej przewozi też tych, których na taki wydatek nie stać. Kursy obsługiwane są jednostką elektryczną, ale na części trasy przeciąga ją spalinowóz. Na wagonach i mundurach pracowników nadal znajduje się logo Ukrzalyznicy, ukraińskiego przewoźnika państwowego.
DRL chce rozszerzać sieć połączeń
Jak stwierdził Siemion Kuzmienko we wspomnianym wywiadzie telewizyjnym, rozwój sieci połączeń pasażerskich może nastąpić po zakończeniu reelektryfikacji pierwszej trasy. Trudno jednak stwierdzić, na ile plany separatystów są realne ze względu po pierwsze na bardzo niewielkie środki, jakimi dysponują nieuznane twory, po drugie zaś na domagającą się rozwiązania dynamiczną sytuację na terenie wschodnioukraińskich obwodów.
Korzystałem m.in. z materiałów telewizyjnych „Jugo-wostocznyj Ekspress” Andrieja Laszcza („Podrobnosti Ukrainy”) i „Elektropojezd Jasynowataja – Lugansk” donbaskiej telewizji Opłot TV, a także z artykułów zamieszczonych na łamach portalu informator.lg.ua oraz na łamach kilku rosyjskich stron informacyjnych i z oficjalnych materiałów prasowych „ministerstwa transportu” Donieckiej Republiki Ludowej.