Największe miasto Podkarpacia chce uchodzić za innowacyjne. I najnowsze pomysły na inwestycje w komunikacji miejskiej znacznie przebijają ekstrawagancją okrągłą kładkę, która wśród komentatorów i mieszkańców wzbudziła duże kontrowersje. Prezydent Tadeusz Ferenc chciałby wybudować dwie linie kolejki nadziemnej i system PRT.
Pod koniec ubiegłego roku miasto zgłosiło marszałkowi województwa podkarpackiego projekt budowy kolejki nadziemnej jako inwestycję, którą chciałoby współfinansować w ramach nowej perspektywy unijnej na lata 2014–20. Koszt inwestycji w ratuszu oceniają na 200 mln zł. Monorail miałby połączyć dwiema liniami dworzec PKP z rejonem Politechniki.
Monorail tylko w niewielkim stopniu przypominałby zwykłą kolejkę miejską. Linia przebiegałaby nad istniejącymi drogami, w elektrycznym wagonie mieściłoby się osiem osób, plus miejsca stojące. W sumie w ciągu godziny mógłby przewieźć 500 osób. Pomysłodawcy zachwalają zalety – uniezależnienie od korków i koszt, który ma być trzy razy niższy niż budowanie od podstaw sieci tramwajowej.
W sondażu przeprowadzonym przez „Gazetę Wyborczą” aż 65 proc. rzeszowian chce, by kolejka powstała. Na razie jednak, poza wirtualnymi póki co pieniędzmi, kłopotem są przepisy. Według nich monorail nie jest w Polsce uznawany za transport publiczny, a to musi się zmienić, by Rzeszów mógł otrzymać dofinansowanie.
– W Olsztynie kilometr linii tramwajowej wraz z taborem będzie kosztował ok. 37 mln zł. – twierdził niedawno w rozmowie z onet.pl dr Paweł Potyrański z wydziału pozyskiwania funduszy Urzędu Miasta Rzeszowa, posiłkując się przykładem warmińskiego miasta, które właśnie buduje linię tramwajową. – Tymczasem kolejka nadziemna to 8-12 mln zł. Rzeszów ma zwartą budowę, dlatego skomunikowanie osiedli tramwajem byłoby trudne, kosztowne i nie przyniosłoby zamierzonego celu – wyjaśnia.
To zresztą nie wszystko. Miejskim urzędnikom marzy się, by uzupełnieniem monorailu było PRT, czyli Personal Rapid Transit. Co to takiego? To póki co raczej futurystyczny pomysł na miejski transport polegający na stworzeniu sieci tras zbudowanych nad ulicami, po której poruszałyby się małe, elektryczne wagoniki, do których mieściłoby się kilku pasażerów. Na ekranie wskazywaliby cel podróży, a system sam proponowałby najkorzystniejszą trasę. PRT funkcjonuje tylko na londyńskim lotnisku Heathrow, oraz w Masdar w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Do PRT przekonywali miejskich urzędników naukowcy podczas wrześniowej konferencji „Eco–Mobilność” w Rzeszowie.
To tylko fragment artykułu. Więcej na stronie Transport-publiczny.pl