– Miałem wrażenie, że Marszałek Matusiewicz pospiesznie wprowadzając nowego przewoźnika chciał zrobić na złość Przewozom Regionalnym a, tymczasem zrobił na złość pasażerom – komentuje poseł Jacek Osuch, parlamentarzysta PiS
– Kompletowanie taboru dopiero na ostatni moment, na przełomie listopada i grudnia, powinno być dla władz województwa bardzo niepokojącym sygnałem. Sytuacja, która od niedzieli trwa w Kolejach Śląskich pokazuje ignorancję osób, które zajmują się organizacją komunikacji kolejowej w tej części kraju. Miałem wrażenie, że Marszałek Matusiewicz pospiesznie wprowadzając nowego przewoźnika chciał zrobić na złość PR-om, tymczasem zrobił na złość pasażerom – komentuje poseł Jacek Osuch, parlamentarzysta PiS, który już w lipcu br. w zapytaniu do Ministra Transportu poddawał pod wątpliwość, czy Koleje Śląskie będą w stanie sprawnie zagwarantować komunikację wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy.
Parlamentarzysta dodaje, że gdy na początku grudnia wiadomo było, że Koleje Śląskie będą miały ogromne problemy z taborem, Marszałek Województwa Śląskiego Adam Matusiewicz razem z prezesem Markiem Worachem powinni uderzyć się w piersi i pilnie poprosić o pomoc Przewozy Regionalne. Kolejom Śląskim groziłaby marketingowa kompromitacja, ale przynajmniej nie ucierpieliby pasażerowie. Wybrano jednak dobre samopoczucie władz Kolei Śląskich. To dobre samopoczucie trwało zaledwie kilka dni.
– Najpierw KŚ uparcie twierdziły, że są w stanie bezproblemowo zapewnić kursowanie pociągów na terenie całego województwa. PR zostały odsunięte od obsługi połączeń stykowych tj. Katowic-Olkusz-Kielce. W zamian za to pasażerom na tej linii zafundowano dwie przesiadki: w Sławkowie z pociągu na autobus i w Sosnowcu ponownie na pociąg. To miała być rzekomo lepsza jakość. Już te działania pokazywały, że w Kolejach Śląskich pracują osoby, które mają problem ze zrozumieniem mechanizmów funkcjonowania transportu szynowego – podkreśla Jacek Osuch. Jak twierdzi poseł, Przewozy Regionalne nie są łatwym partnerem, jednak zmiany w organizacji transportu powinny być wprowadzane ewolucyjnie, nie rewolucyjnie. – Jeśli już władze Województwa Śląskiego zdecydowały się na odsunięcie PR-ów, to co najmniej z półrocznym wyprzedzeniem powinien zostać określony szczegółowy harmonogram, w którym wraz z kwartalną korektą rozkładu KŚ przejmowałyby od PR kolejne połączenia. I tak w grudniu samorządowy przewoźnik przejąłby 25 proc. połączeń, w lutym kolejną część. Byłoby to zdecydowanie lepsze rozwiązanie. Połączenia stykowe i tzw. „międzywojewódzkie” w tym Opole-Gliwice, Częstochowa-Kielce, Kraków-Katowice, Katowice-Olkusz-Kielce powinny pozostać w dotychczasowej formule i być obsługiwane przez PR, przynajmniej jeszcze przez rok. To pozwoliłoby Kolejom Śląskim zgromadzić odpowiednią ilość taboru niezbędnego do obsługi wszystkich tras w regionie – zauważa parlamentarzysta.
Osuch sceptycznie nastawiony jest także do taboru, jaki znalazł się w dyspozycji KŚ. Poseł PiS negatywnie ocenia różnorodność typów pociągów, jakie znalazły się na stanie samorządowego przewoźnika. – Wiele z tych składów, choć ładnie pomalowanych ma za sobą już kilkanaście lat służby. Wcześniej nie testowano ich sprawności w czasie tak ekstremalnych sytuacji jak mieliśmy ostatnio, gdzie temperatura sięgała minus 10-15 stopni. Kompromitacja KŚ mogłaby być jeszcze większa gdyby nie pomoc ze strony Grupy PKP. Lokomotywy PKP Cargo i wagony PKP Intercity uratowały i tak dramatyczną sytuację. Absurdem było także uruchamianie pociągów jednowagonowych ciągniętych przez ciężkie lokomotywy towarowe ET22. Mam nadzieję, że Marszałek niebawem poinformuje, ile podatnika na Śląsku kosztowało całe to kolejowe zamieszanie i jakimi karami koleje Śląskie zostaną obarczone – kończy Osuch.