Krakowski sąd uznał, że winę za katastrofę w ruchu lądowym ponoszą obaj kierowcy pojazdów. W wyniku wypadku 16 osób odniosło obrażenia. Zarówno prowadzący autobus, jak i tramwaj, byli trzeźwi - donosi "Gazeta Krakowska".
Najpierw został skazany motorniczy Andrzej W., teraz wyrok usłyszał kierowca autobusu Mirosław S. Obaj otrzymali rok więzienia w zawieszeniu, mają do zapłaty grzywnę i nawiązkę po kilkaset złotych na rzecz pokrzywdzonych pasażerów. Obaj też mają na rok zabrane prawo jazdy. Do wypadku doszło 17 października 2008 r. o godz. 14.05 na wysokości hotelu Royal.Tramwaj nr 3 kierowany przez Andrzeja W., skręcał z ul. Gertrudy w lewo w Stradomską, autobus Solaris nr 502, za kółkiem którego znajdował się Mirosław S., jechał Stradomską prosto w ul. Idziego. Do zderzenia doszło na skrzyżowaniu. Tramwaj wypadł z torów, autobus zatrzymał się tuż za skrzyżowaniem.
Jak pisze "Gazeta Krakowska", motorniczy tramwaju, przedwcześnie, o 19 sekund, ruszył z przystanku i to w fazie, w której ruch był dla niego zamknięty. Wtedy bowiem na sygnalizatorze nie paliła się dla niego pionowa szczelina uprawniająca do jazdy. Zaś kierowca autobusu wjechał na skrzyżowanie zbyt późno. Zignorował migający już sygnał szczeliny pionowej i wjechał, gdy sygnalizator pokazywał szczelinę poziomą. Biegły wyliczył, że zignorowanie znaku nastąpiło 20 m od niego, a taka odległość pozwalała na bezpieczne zatrzymanie pojazdu.
Więcej