Dworzec w Luboniu pod Poznaniem, którego remont skończył się ponad rok temu, nadal stoi zamknięty. Podróżni czekają na pociągi w dyżurce straży miejskiej. Remont budynku kosztował około 1,3 mln złotych – informuje,, Gazeta Wyborcza”.
Dworzec w Luboniu został wyremontowany za ponad milion złotych w zeszłym roku. Odnowiona została elewacja, wymieniono drzwi i okna. Przed dworcem powstał parking. Dodatkowo budynek został przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ponad rok temu odbyło się uroczyste otwarcie dworca. Jednak od tego czasu budynek nadal stoi zamknięty.
Podróżni nie mogą skorzystać z kasy, toalety ani poczekalni. Dworzec nie stoi jednak pusty.W budynku urzęduje straż miejska, która wprowadziła się na dworzec rok temu, po remoncie. Jak podaje,, Gazeta”, taka była umowa kolejarzy z samorządem. Brak dworca podróżni dotkliwie odczuwają zimą. Straż miejska pozwala im czekać na pociąg w niewielkiej dyżurce na parterze, ale nie jest dla obu stron nie jest to wygodne rozwiązanie. Burmistrz Lubonia Dariusz Szmyt żąda od kolejarzy wyjaśnień. Otrzymuje od mieszkańców liczne skargi.
Według PKP dworzec długo stał pusty, nie znaleziono wtedy chętnego, który zająłby się prowadzeniem kasy. Piotr Kryszak z PKP twierdzi, że obecnie chętny do poprowadzenia kasy Przewozów Regionalnych się znalazł. Załatwiane są formalności, a kasa ruszy na początku listopada- informuje,, Gazeta”.
Jeżeli sytuacja się nie zmieni, miasto może zrezygnować z wynajmowania pomieszczeń na dworcu. To nie rozwiązałaby jednak problemu. Podróżni nie mogliby wtedy skorzystać z toalety i dyżurki, które udostępnia im teraz straż miejska.
Więcej