Po raz kolejny pociąg Kolei Dolnośląskich uderzył w powalone drzewo na linii kolejowej 311 pomiędzy Szklarską Porębą a Jelenią Górą. Przewoźnik zdecydował się na wprowadzenie na tym odcinku autobusowej komunikacji zastępczej. Patrząc wstecz i pamiętając o problemach sprzed roku z wiatuktem w Piechowicach, nie sposób nie stwierdzić, że linia do Szklarskiej nie ma szczęścia...
Niemal identyczne zdarzenie miało miejsce 22 grudnia. Wtedy Impuls KD, mimo awaryjnego hamowania, uderzył w drzewo. Pasażerom nic się nie stało, ale jeden z najnowszych pociągów przewoźnika został wyłączony z ruchu i oczekuje na naprawę w Nowym Sączu. Na facebooku przewoźnik poinformował wówczas, że mimo niedawno zakończonego remontu linii kolejowej drzewa pozostawiono zdecydowanie za blisko toru.
- Sytuacja się powtarza. Dziś rano pod Gorzyńcem po raz kolejny nasz pociąg uderzył w drzewo. Tym razem z ruchu musieliśmy wyłączyć zmodernizowany pociąg EN57. W końcu grudnia cudem udało się uniknąć zderzenia z konarem maszyniście Przewozów Regionalnych. Nie możemy dłużej ryzykować zdrowia pasażerów i obsługi pociągu. Liczba naszych pociągów też nie jest nieograniczona. Dlatego na odcinku Jelenia Góra – Szklarska Poręba wprowadzamy zastępczą komunikację autobusową – poinformował rynek-kolejowy prezes Kolei Dolnośląskich Piotr Rachwalski.
Rachwalski powtarza też zarzut wobec PKP PLK.
- Mimo wykonania remontu linii drzewa pozostawiono w bardzo bliskiej odległości od toru, choć prawo mówi o tym, że powinny się znajdować 15 metrów od szyn. W niektórych przypadkach naruszono też system korzeniowy nie dbając o to, że drzewa mogą runąć na szyny.
Autobusowa komunikacja zastępcza na odcinku Szklarska Poręba – Piechowice – Jelenia Góra funkcjonuje do odwołania. Koleje Dolnośląskie wystosowały już pisma do PKP PLK z prośbą o możliwie szybkie uporządkowanie szlaku.
Czytaj również: Oświadczenie Kolei Dolnośląskich w związku z wprowadzeniem KKA na odcinku Jelenia Góra - Szklarska Poręba.
Teraz drzewa, wcześniej rozpadający się wiadukt
Linia do Szklarskiej Poręby nie ma szczęścia. Przypomnijmy, iż w listopadzie 2013 r. zakończył się remont odcinka Piechowice – Szklarska; trasę otwarto 16 listopada 2013 r. (z dużą pompą – obecni byli m.in. ówczesny wiceminister transportu Andrzej Massel oraz poseł Grzegorz Schetyna), by po 10 dniach… znów ją zamknąć.
Powodem był bardzo zły stan techniczny wiaduktu drogowego w Piechowicach, przebiegającego nad torami kolejowymi. Władze Piechowic deklarowały wprawdzie wcześniej zabezpieczenie wiaduktu (który nie jest na co dzień użytkowany), ale okazało się, że wiadukt… nie ma właściciela: nie funkcjonuje w rejestrach ani gminy, ani powiatu, ani PKP SA/Nieruchomości. Weryfikacja stanu prawno-administracyjnego potrwała kilka tygodni – ostatecznie prace związane z zabezpieczeniem wiaduktu zleciły PKP Nieruchomości, a sfinansowały je władze województwa. Pociągi z powrotem pojawiły się na szlaku 13 stycznia 2014 r., czyli po 7 tygodniach.
Co ciekawe, rok temu w mediach wypowiadali się starsi mieszkańcy Piechowic, którzy wspominali, że wiadukty są w złym stanie technicznym od… 1968 r., kiedy to czołgi armii Układu Warszawskiego przejeżdżały po nich obierając, w ramach „bratniej pomocy”, kurs na Czechosłowację.