Do wypadku doszło w środę (24 lipca) o godzinie 20:42 w odległości ok. 4 km od dworca kolejowego w Santiago de Compostela. Śmierć poniosło 78 osób a ok. 130 zostało rannych. Około 20 znajduje się w bardzo ciężkim stanie.To jedna z najtragiczniejszych katastrof kolejowych w ostatnich latach.
78 ofiar, dziesiątki rannych
Skład, którym podróżowało 240 osób (w tym 218 pasażerów) jechał z Madrytu do Ferrol (Alvia 151, odjazd ze stolicy o godzinie 15:00). Do wykolejenia doszło w odległości ok. 4 km od dworca kolejowego w Santiago de Compostela. Cały skład wypadł z torów a część z wagonów zaczęła się palić. Widać to wyraźnie na zdjęciach z miejsca tragedii.
Dane dotyczące liczby poszkodowanych były już wielokrotnie aktualizowane. Początkowo mówiono o kilkunastu osobach i ponad 100 rannych, ale liczba ofiar z każdą godziną rosła. O godzinie 23:00 lokalne władze potwierdziły, że zginęło 35 osób. Kilkanaście minut po północy liczba ta wzrostła do 45 i ciągle nie była ostateczna. Poinformowano wówczas, że 20 osób jest w stanie ciężkim a kolejne 70 jest rannych.
Godzinę po północy pojawiła się jeszcze gorsza wiadomość. Liczba zabitych wzrosła już do 56 osób. Potwierdzono przy tym, że stan wielu rannych można określić jako bardzo ciężki. Około godzin 2:00 w nocy przekazano informacje o tym, że śmierć poniosło ponad 60 osób, ponad 120 jest rannych, a kilkanaście w stanie niemal krytycznym.
W czwartkowy poranek było już wiadomo, że śmierć poniosło 77 osób a rannych zostało ponad 140.
- Wszystko działo sie tak szybko, wydaje sie, że na zakręcie pociąg zaczął się przechylać, wagony zaczęły wpadać jeden na drugi - powiedział jeden ze świadków rozgłośni radiowej Cadena Ser. Dodał przy tym, że wielu pasażerów miało problem z wydostaniem się z przewróconych wagonów, z których część zaczęła się palić. Od samego początku wszyscy, którzy widzieli katastrofę informowali o wielu zabitych i rannych. Część świadków twierdzi, że przed wypadkiem słyszała eksplozje lub hałas oraz widziała słup dymu. Inni mówili o nadmiernej prędkości.
Nadmierna prędkość przyczyną katastrofy?
- Prace trwają, ale najprawdopodobniej przyczyną katastrofy pociągu był nieszczęśliwy wypadek - poinformowała rzeczniczka rządu w Madrycie. Pojawiające się tuż po katastrofie doniesienia, że mogło dojść do zamachu zostały zdementowane. Mieszkańcom Hiszpanii przypomniały jednak o zamachach do jakich doszło w Madrycie w roku 2004.
W czwartek na miejsce katastrofy uda się hiszpański premier Mariano Rajoy. Wyraził on już swoje współczucie i solidarność z rodzinami ofiar.
Odcinek na którym doszło do wypadku został oddany do użytku dwa lata temu. Jest to część linii dużych prędkości Ourense - Santiago - A Coruña. Nieoficjalnie mówi się, że najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy mogła być zbyt duża prędkość na łuku. Podobno pociąg miał kilkuminutowe opóźnienie, co zdaniem lokalnej prasy, mogłoby przemawiać za taką hipotezą. Przedstawiciele hiszpańskiej kolej (RENFE) zareagował jednak bardzo stanowczo na te przypuszczenia i stwierdził, że podawanie przyczyn na tak wstępnym etapie dochodzenia jest "bardzo ryzykowne". Dodał, że szczegółowe ustalenia będą znane dopiero po zakończeniu prac przez odpowiednią komisje a prace takie "nie trwają dwie czy trzy godziny".
Maciej Bernatowicz, rzecznik polskiej ambasady w Madrycie powiedział na antenie TVP Info, że na razie nie ma żadnych informacji o tym, czy wśród poszkodowanych znaleźli się Polacy. W rozmowie z PAP dodał, że strona hiszpańska nie poinformowała o obywatelstwie poszkodowanych.
Hiszpania ogłosiła trzydniową żałobę narodową. Do wypadku na taką skalę nie doszło w tym kraju od kilkudziesięciu lat. To również jedna z najbardziej tragicznych katastrof w Europie w ostatnich latach. Z całą pewością będzie porównywana do tej z niemieckiego Eschede w roku 1998, kiedy to zginęło 101 osób.
- Identyfikacja i ustalenie tożsamości ofiar to dla nas wielkie wyzwanie. Niestety wielokrotnie w takich przypadkach nie jest to proste – mówił podczas konferencji premier Hiszpanii, Mariano Rajoy. - Wydałem oficjalny dekret. - 3 dni żałoby na terenie kraju.