Spółka Eurometal złożyła wniosek o upadłość likwidacyjną Polimeksu-Mostostalu. Wierzyciel nie otrzymał około 600 tys. zł za prace w ramach kontraktu kolejowego w województwie pomorskim – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Eurometal pracował dla Polimeksu w latach 2010 i 2011. W swoim wniosku spółka podała, że Polimex nie zapłacił jej 204 tys. zł przedpłaty oraz potrącił 146 tys. zł należności. Co więcej, zalega z zapłatą 582 tys. zł.
We wrześniu spółka otrzymała w Sądzie Okręgowym w Szczecinie zabezpieczenie swojego roszczenia w postaci zajęcia z rachunku bankowego Polimeksu oraz sprzęty komputerowego i wyposażenia z jego siedziby.
27 września wierzyciel złożył również wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej dłużnika oraz dał mu do piątki czas na spłatę zaległych pieniędzy. Polimex-Mostostal chce rozmawiać z Eurometalem, jednak uzależnia to od wycofania wniosku o upadłość.
Pieniądze, których Eurometal domaga się od Polimeksu to znikoma część długów budowlanej spółki. W sumie z tytułu kredytów, obligacji i gwarancji jest ona winna kwotę 2,5 mld zł. Najwięksi wierzyciele podpisali z firmą umowę standstill i nie egzekwują długów. Spółkę ratować chce również Agencja Rozwoju Przemysłu, które ma objąć akcje Polimeksu do 250 mln zł.
Jak mówi „Gazecie Wyborczej” Marcin Maliszczuk, członek zarządu Eurometalu, brak zapłaty ze strony Polimeksu zmusił spółkę do zwolnienia połowy swoich pracowników oraz obniżenia wynagrodzenia dla pozostałych z nich.
Aby dalej funkcjonować spółka zaciąga kredyty. Maliszczuk dodaje, że podobne problemy ma wielu podwykonawców w Polsce, którym masowo nie są wypłacane pieniądze. – Wykonawcy tylko szukają sposobów, aby znaleźć nawet najmniejszą usterkę, błahy powód, aby po wykonaniu np. 70-80 procent zakontraktowanych praz odstąpić od umowy i nie zapłacić – mówi „Gazecie Wyborczej” członek zarządu Eurometalu.
Więcej