Źródeł roszczeń na budowach jest wiele, często wynikają one z zaniedbań zamawiającego na etapie przygotowywania inwestycji, często też ich rozstrzyganiem zajmują się sądy. Inżynierowie podnoszą ręce i przypominają, że to oni powinni być pierwszymi rozjemcami na kontrakcie.
– Do głównych źródeł roszczeń zalicza się nieprzygotowanie inwestycji przez zamawiającego w dwóch aspektach – jeden to formalno-prawny, czyli niezrozumienie idei tego, na czym polega inwestycja budowlana, druga rzecz to nieprzygotowanie się do inwestycji z punktu widzenia projektowego, czy to na bazie studialnej czy szczegółowego: nie zrobiono właściwych studiów, nie przygotowano właściwie Programu Funkcjonalno-Użytkowego, nie wykupiono terenu, różnych formalnych spraw nie załatwiono, co potem będzie musiał prostować wykonawca – wylicza Robert Dubiela, pełnomocnik zarządu Zakładów Budownictwa Mostowego Inwestor Zastępczy ds. rozwoju, ofertacji i roszczeń.
Dodaje, że na inżynierze kontraktu wymusza się, by odrzucał roszczenia wykonawcy, które następnie są odsyłane do sądów. Tam z kolei na wykonawcy wymusza się, by wyłożył dodatkowe pieniądze na proces, których może ostatecznie nie odzyskać. – A wykonawca musi czekać czasem nawet pięć lat aż sprawa rozstrzygnie się i to niekonieczne korzystnie dla niego – zaznacza ekspert.
Według Roberta Dubieli, odpowiednie działania w tym kierunku precyzuje FIDIC. To inżynier jest zgodnie z tymi warunkami kontraktowymi pierwszym rozjemcą. – Jeżeli inżynier jest tą instytucją, która nierzetelnie robi to pierwsze rozjemstwo, wtedy kieruje się sprawę do tak zwanej komisji rozjemczej, którą powołuje się według FIDIC-a – tłumaczy portalowi „RynekInfrastruktury.pl” inżynier.
Więcej na portalu RynekInfrastruktury.pl