Dziś o 5:07 ruszył pierwszy pierwszy EZT FLIRT PKP Intercity, jako IC Hutnik relacji Gdynia Główna-Katowice. Start nowego taboru odbył się w zasadzie bez zakłóceń. Pierwsze stacje na jego pokładzie przejechał nasz korespondent Tomasz Larczyński. Poniżej jego relacja.
Na dworcu Gdynia Główna nie było ani większego zainteresowania (był jeszcze jeden fotoreporter), ani też specjalnie – pasażerów. To ostatnie nie dziwi biorąc pod uwagę dzień tygodnia (niedziela) w połączeniu z porą dnia. W Gdyni do składu wsiadło kilkunastu pasażerów, kolejni wsiadali oczywiście na kolejnych stacjach, lecz do Tczewa frekwencja nie przekraczała 5%.
Pod względem technicznym odbyło się w zasadzie bez zakłóceń. W Gdańsku Głównym był tylko przez chwilę problem z wsunięciem wysuwanego stopnia w jednym z wagonów, lecz ostatecznie pociąg ruszył nie przekraczając 1 min. opóźnienia. Ze służb dla pasażerów działał w zasadzie komplet, bez zarzutów funkcjonowało WiFi (aczkolwiek autor nie testował go na odcinku pozamiejskim, gdzie zasięg sieci komórkowej jest z reguły gorszy). Obsługa, co naturalne, wciąż trochę uczy się składu, np. lekkie problemy były w wagonie barowym WARSu, jednak biorąc pod uwagę, że miały one miejsce w chwilę po ruszeniu z Gdyni, oraz wzorowe zaangażowanie pracownika, nie można mieć do personelu żadnych pretensji.
Niewielka frekwencja nie pozwalała na przetestowanie funkcjonalności w warunkach obłożenia zbliżonego do 100% (co zawsze jest trudnym testem dla składu). Od razu rzuca się w oczy, w porównaniu do ED250, wyraźnie większa ilość miejsca w wagonie w związku z tradycyjnym przekrojem pudła. Pewne zarzuty można mieć co do wyciszenia składu. Jest ono naturalnie lepsze niż w niezmodernizowanych 111-tkach, jednak z drugiej strony odbiega na minus nie tylko od Pendolino, lecz także od wagonów typu Y zmodernizowanych do standardu Z1. Można się zastanowić, na ile odpowiada za to aluminiowy szkielet pudła, jako że aluminium, jak wiadomo, jest dobrym przewodnikiem dźwięków. Z drobniejszych uwag wypada zauważyć stanowczo zbyt małą liczbę siedzeń w wagonie restauracyjnym. Wreszcie dopracowania wymaga obsługa oświetlenia. W testowanym składzie było ono włączone na 100%, przez co skład był rzęsiście oświetlony. Jest to oczywiście pewna zaleta, zwłaszcza w porównaniu do notorycznie zdefektowanego oświetlenia w starych wagonach, lecz wczesnym rankiem w niedzielę, przed świtem, przydałby się system bardziej stonowany. Wyraźnie było to widać po reakcji pasażerów, którzy odruchowo usiłowali chronić się przed światłem.
A jeśli chodzi o pasażerów właśnie, to ich oceny były w zasadzie pozytywne, choć trudno było o głębszą ocenę chwilę po ruszeniu ze stacji. Jest szerzej, więcej miejsca. Nam się osobiście bardzo podoba – powiedział pan Marek z Sopotu. Czasami jednak lubię jeździć w przedziale, bo wtedy mogę się położyć, bo na ogół jest mało ludzi. Ale jest przyjemnie. Wszędzie są stoliki teraz (to jest pierwsza klasa) – dodał pan Mieczysław, także z Sopotu.
Tomasz wysiadł w Tczewie, ale w Łodzi do pociągu wsiadł Roman Czubiński. Tak relacjonował swój przejazd tym samym składem:
Zespół trakcyjny ED160-004 wjechał na stację Łódź Kaliska z 20-minutowym opóźnieniem. Pracownicy PKP IC podawali różne wersje co do przyczyny jego powstania. Informator na dworcu twierdził, że skład wyruszył z trzyminutowym poślizgiem już z Gdyni, zaś zwiększenie opóźnienia nastąpiło w okolicach Torunia. Natomiast według kierownika pociągu, który przejął służbę w Łodzi i opierał się na informacjach przekazanych przez poprzedników, zadecydowało skomunikowanie z innym opóźnionym pociągiem w Kutnie. Być może bez znaczenia nie był też fakt, że obsługa pociągu dopiero "uczyła się" nowego składu: członkowie załogi podczas jazdy udzielali sobie nawzajem instrukcji na temat m. in. otwierania i zamykania drzwi.
Frekwencja na łódzkim odcinku nie była zbyt wysoka: większość miejsc siedzących zarówno w drugiej, jak i w pierwszej klasie była wolna. Niewielkim zainteresowaniem cieszył sie także przedział barowy. Na stacji Łódź Kaliska wsiadło i wysiadło po ok. 20 osób, na Chojnach dosiadło kolejne 10. Pasażerowie w rozmowach ujawniali zadowolenie ze standardu nowego taboru i jakości obsługi.
Sprawność techniczna składu na ogół nie budziła zastrzeżeń, choć jedne z drzwi nosiły napis "Wyłączone z użytku". System informacji pasażerskiej nie uwzględniał rzeczywistych opóźnień: kilka minut po godz. 11 pokładowe wyświetlacze nadal informowały, że do następnej stacji (Łódź Widzew) pociąg dojedzie zgodnie z rozkładem jazdy o 10.42.
Czytelnik: Podróż na 6-
W międzyczasie napisał na naszym Facebooku wrażeniami podzialił się jeszcze jeden z Czytelników, Pan Maciej: - Jadę właśnie Hutnikiem i coś niemiłosiernie skrzypi... Chyba ktoś zapomniał o kilku śrubkach. Ciekawe jak wypadnie porównanie z Pesą, bo wyciszenie, po za tym irytującym dźwiękiem jest niezłe - napisał. PKP Intercity poprosiło o zgłoszenie problemu obsłudze. Pan Maciek podróż - i przesiadkę, ocenił na 6-.
Zdjęcia IC Hutnik znajdziesz tutaj.