– Cieszę się z tej decyzji premiera, bo mogło być gorzej – mówi Adrian Furgalski, członek zarządu ZDG TOR i Inicjatywy dla Infrastruktury. – Decyzja o połączeniu ministerstwa transportu i rozwoju regionalnego jest ryzykowna. To są dwa już duże resorty, które zawiadują olbrzymimi pieniędzmi – uważa Furgalski.
– Elżbieta Bieńkowska jest gigantem wśród ministrów gabinetu Donalda Tuska. Chyba nigdy nie słyszałem o niej złego słowa. To jedyna osoba, która może podołać takiemu zadaniu. Życzę jej jak najlepiej, choć mam i obawy – komentuje członek zarządu ZDG TOR.
Dzisiaj premier Donald Tusk obwieścił, że Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej zostaną połączone. – Minus tego rozwiązania to olbrzymie obszary odpowiedzialności obu ministerstw. MRR oprócz dokończenia obecnej perspektywy musi przygotować projekty do wykorzystania z olbrzymiej puli, jaką dostaniemy w przyszłej perspektywie. Minister transportu ma największą pulę z tych środków teraz i w przyszłości – zauważa Furgalski.
– Poza zmianami personalnymi minister musi zakończyć wojnę pomiędzy generalną dyrekcją a firmami budującymi drogi, bo tak się nie da budować. Ale ważniejsze jest to, że cały czas grozi nam utrata środków unijnych na kolej. Szacuję to na 5 mld złotych – ostrzega członek zarządu ZDG TOR.
– Jeśli to się da uratować, to minister z kontaktami w Komisji Europejskiej może to zrobić. Może nawet dogadać się z Brukselą, by dać polskiej kolei dodatkowe 6–8 miesięcy na wykorzystanie środków unijnych – przewiduje Adrian Furgalski. Według niego, kolej musi być teraz priorytetem zarówno rządu, jak i nowej wiceminister.