Niewidomi pasażerowie, korzystający z dworca Wrocław Główny skarżą się, że dywan dokładnie zasłania wypustki ułatwiające osobom niewidomym poruszanie się – informuje „Gazeta Wyborcza”. Dodatkowo ten specjalnie oznaczony szlak, zamiast do otwartego głównego wyjścia prowadzi do zamkniętych drzwi obok.
- Przykrywać wypustki dywanem? Pewnie, że to całkowity absurd. Od razu wyczucie jest gorsze, a przecież nosimy też buty – skarży się „Gazecie Wyborczej” niewidomy mieszkaniec Wrocławia, Jerzy Ogonowski.
Jak podaje PKP SA, chodnik leżący przy wejściu na dworzec ma służyć utrzymaniu czystości. - Dotąd nikt nie zwrócił nam uwagi, że to może być utrudnienie dla osób niewidomych. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten chodnik usunąć- zapewnia „Gazetę Wyborczą” Bartłomiej Sarna, rzecznik PKP we Wrocławiu.
- Gdy jeszcze trwała przebudowa i zapytano nas o opinię na temat udogodnień dla niepełnosprawnych, słyszeliśmy na przykład, że nie można pomalować na kolorowo krańców stopni, co bardzo ułatwiłoby poruszanie się osobom niedowidzącym, bo to obiekt zabytkowy. A trzeba wiedzieć, że to nie jest tak, jak się wydaje widzącym: że jeśli zrobi się wypukły trakt, to niewidomy od razu poczuje się jak w domu. Ja muszę przejść takie miejsce jak dworzec z kimś, kto już dobrze się w nim orientuje, albo widzi i może mi wszystko opowiedzieć - podkreśla Ogonowski. - Nie miałem dotąd okazji poznać dokładnie wrocławskiego Głównego po remoncie. Zawsze tak się śpieszyłem na pociąg, że prosiłem taksówkarza o odprowadzenie na peron, więc nie szukałem wskazówek do poruszania się przeznaczonych dla niewidomych. Na samym peronie zwróciłem uwagę, że odległość między krańcem peronu a schodami pociągu jest zbyt duża, noga mogłaby tam uwięznąć. Dobrze, że mam psa przewodnika, który nie pozwoli mi wejść pod pociąg – dodaje.
Sarna zapewnia, że drzwi wejściowe, do których prowadzi wypukły trakt dla niewidomych, nie są zamknięte na klucz.
Więcej