Zawiało mrozem, Śniegiem, strajkiem i Ściemą. Na potęgę. W piątek rano - jakoŚ przed godz. 8 - ogólnopolskie TVP Info w ramach komentarzy do strajku związkowców pokazało „Śmieszną” – ich zdaniem - planszę pod tytułem: Kolej dawniej i dziŚ. We Francji i w Polsce. To były zdjęcia umieszczone obok siebie w poziomie z podpisami „1985 rok” oraz „2012 rok”. Co było na tych zdjęciach? Nie, nie... wcale nie wieczyŚci związkowcy w rodzaju prezydenta Miętka czy Grymela, choć znakomicie wpasowaliby się do obu tych dat jako „związkowcy forever” - pisze na blogu Robert Wyszyński.
Ściema telewizyjna
Otóż na porównawczych zdjęciach w wersji „Polska kolej dawniej i dziŚ” był „kibel” żółto niebieski, ryflowany pod datą 1985 oraz... taki sam „kibel” żółto niebieski ryflowany pod datą 2012. Natomiast w wersji „Francuska kolej dawniej i dziŚ” na pierwszym zdjęciu (z podpisem „1985”) był pociąg klasy high speed TGV PSE w malowaniu historycznym, czyli pomarańczowym, a na drugim zdjęciu wypasiony piętrowy niebieski high speed TGV Duplex z podpisem „2012”.
Widz powszechny i zazwyczaj dalece niekumaty w temacie niuansów taboru kolejowego miał to odebrać – w założeniu redaktorów TV – w sposób następujący: u nas jaki busz był w 1985 roku, taki jest w 2012 roku. Bo ryflowany „kibel” żółto niebieski – pomijając fakt że takiego malowania już prawie nie ma - zazwyczaj jest symbolem braku postępu od jakichŚ 40 lat (w zbiorowoŚci nieŚwiadomej, czyli niejeżdżącej pociągami). A „żabojady” to nie doŚć że już w 1985 miały super wypasione, szpanerskie, dziobate i szybkie TGV, to jeszcze w roku 2012 nie doŚć że cały czas mają super haj spidy, to jeszcze takie lepsze, bo piętrowe. Tak to jest jak się nie buduje KDP... Dobra, to był taki żarcik w stylu „żarciku” TVP Info.
Dla przeciętnego obserwatora kolei, a nawet jej pasażera, gigantyczna Ściema telewizyjna w tym przypadku jest oczywista:
1) Porównanie dotyczyło ZUPEŁNIE skrajnych odmian taboru: w Polsce starego podmiejskiego a we Francji super dalekobieżnego i najnowszego haj spidowego.
2) JeŚli już to powinno się porównywać jakiŚ podmiejski francuski pociąg (a mają fajne np. piętrowe ezety) do polskich Elfów, Impulsów, Flirtów, Smerfów, Rekinów itp.
3) Albo – jeŚli porównujemy pociągi szybkie dalekobieżne dla 1985 roku – to należałoby porównywać dwie EP 05 na CMK ciągnące 15 wagonowego „Górnika” z V = 140 km/h do ichniego pomarańczowego TGV z V 270 km/h. Dla 2012 roku możnaby pokazać jakiegoŚ Husarza z BWE czy EC/EIC, a obok TGV Duplexa (szkoda że nie ma jeszcze Pendolino).
4) Poza tym ktokolwiek, kto choć trochę jeździ koleją, a SZCZEGÓLNIE w woj., mazowieckim, musiał dostrzec że niemal połowa taboru regionalnego to nowe wypasione etz lub piętrusy (w Paryżu widziałem równie wiekowe „kible” podmiejskie, co nasz, najmniej 40 letnie jak nie lepiej, choć nie miałem okazji nimi jechać).
5) Więc w przypadku porównania kolei podmiejskiej należałoby pokazać starego „kibla” francuskiego oraz polskiego, a dla roku 2012 nowego ezt, zarówno w Polsce jak i we Francji.
Podsumowując: Ściema pierwsza klasa (bez skojarzeń z kolejowymi ulgami, przynajmniej na razie). Typowa manipulacja potwierdzająca że „telewizja kłamie”, zresztą nie tylko ona. Nie pierwszy i ostatni raz.
Ściema związkowa
Chyba nikt nie wie co tak naprawdę było przyczyną piątkowego strajku. Bo każdy głosił w mediach co innego – zwykły zaŚ człowiek nie ma żadnych szans, aby się w tym połapać, a ja mam również duże trudnoŚci. Wobec tego spróbuję zaanalizować rzecz bardzo ogólnie – na podstawie publicznie ogłoszonych dokumentów lub odezw.
Prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce Leszek Miętek, wypowiedź oficjalna dla RK i mediów (podkreŚlam celowo: DLA MEDIÓW):
„Chodzi dokładnie o oŚwiadczenia, które były rozdawane od ubiegłego piątku pracownikom czterech spółek z grupy PKP przez pracodawców. Podpisując je, pracownicy zgadzają się na warunki rozwiązania sporu zbiorowego w sprawie ulg kolejarskich, proponowane przez pracodawców, a nie akceptowane przez związkowców – Przy zebraniu odpowiedniej iloŚci podpisów, pracodawcy pokazaliby nam je w piątek z pytaniem „kogo wy reprezentujecie? Problemu ulg już nie ma” - powiedział „Rynkowi Kolejowemu” szef konfederacji związków zawodowych Leszek Miętek. - W cywilizowanym kraju nie robi się tak, że prowadząc negocjacje, za plecami zmusza się pracowników do podpisywania oŚwiadczeń dotyczących przedmiotu sporu zbiorowego - dodał.
- DziŚ każdy z nas boi się o swoją przyszłoŚć, o możliwoŚć utrzymania rodziny, ale teraz musimy już twardo odpowiedzieć na pytanie, jaka jest cena godnoŚci kolejarza i pracownika. Jak długo można znosić nieustanne ataki na kolejarzy ze strony pracodawców i polityków, którzy nie dbają jednoczeŚnie o zachowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa w przewozach. O tym, że nasza determinacja jest duża i budzi obawy rządzących i zarządów firm Świadczą kłamstwa oraz wprowadzanie w błąd opinii publicznej w mediach. To nie jest walka o bilety na I klasę - jak przedstawia to strona rządowa, próbując nastawić przeciw kolejarzom opinię publiczną. To nasza walka o godnoŚć zawodu kolejarza i przeciwko odbieraniu ostatnich branżowych uprawnień. Odbiera się nam bowiem narzędzie wykorzystywane w codziennej trudnej pracy, do której należą także podróże pociągami. W tych dniach cała Polska patrzy jak z problemami dotkliwymi dla całego Świata pracy poradzą sobie kolejarze. DziŚ pracownicy wielu innych zakładów mają nadzieję, że swoim protestem kolejarze dokonają wyłomu w coraz bardziej opresyjnym systemie zatrudnienia. Że ograniczą zmuszanie do pracy za coraz mniejsze pieniądze w wyprzedawanych lub upadających przedsiębiorstwach kolejowych - napisał w dzisiejszej odezwie komitet protestacyjno-strajkowy kolejarzy.”
Podobne wypowiedzi prezydent Miętek (nawiasem mój równieŚnik – pozdrawiam!) wygłaszał niemal we wszystkich mediach, a Śledziłem je w miarę możliwoŚci przez cały dzień. Czyli wkurzające przymusowe lojalki, „możliwoŚć utrzymania rodziny”, przywileje branżowe, „godnoŚć kolejarza”, opresyjny system pracy (trudno się z tym nie zgodzić, przy takim traktowaniu), ale – i tu uwaga – ani słowa o „dobru kolei” i „dobru pasażera”, et-cetera. O tych „dobrach” mówił głównie minister Nowak oraz prezes Karnowski. Premier Tusk o „dobrach” nie mówił, tylko o „nieludzkim traktowaniu” – domyŚlam się że nie chodziło o traktowanie kolejarzy, ale o porę roku i mróz oraz piątkowy szczyt. Czyli o traktowanie pasażerów. I oczywiŚcie nie jest to walka o ulgi w pierwszej klasie... – co Miętek podreŚlał wszem i wobec z uporem lepszej sprawy.
******
To teraz zobaczmy co związkowcy – w tym Miętek – ogłosili pasażerom kolei (w oficjalnej ulotce rozdawanej na peronach i w pociągach). PodkreŚlam celowo: DLA PASAŻERÓW:
„Strajk ostrzegawczy na kolei, 25.01.2013, godzina 7.00-9.00
Zanim nas przeklniesz, przeczytaj proszę tę ulotkę.
Szanowni Podróżni
Przepraszamy za wszelkie niedogodnoŚci związane z dzisiejszą akcją protestacyjną. Jest nam niezmiernie przykro, że staliŚcie się Państwo swego rodzaju kartą przetargową w toczonym sporze, sporze sprowokowanym przez rząd i pracodawców w celu odwrócenia uwagi od niekompetentnego zarządzania koleją.
Przykładami takiego stanu rzeczy są m.in.:
- niedawny paraliż nowoutworzonej spółki Koleje Śląskie i pozostawienie dosłownie na lodzie i mrozie tysięcy podróżnych, którzy przez kilka tygodni mieli poważne problemy komunikacyjne.
- postawienie na skraju upadku spółki Przewozy Regionalne, realizującej usługi o charakterze prospołecznym,
- plany redukcji sieci kolejowej i zamknięcia kilku tysięcy kilometrów linii kolejowych,
- nieumiejętnoŚć wykorzystania funduszy unijnych na modernizację linii kolejowych
- powolne postępy prac modernizacyjnych, uniemożliwiające skrócenie czasu przejazdów pociągów,
- częste zmiany rozkładów jazdy, wywołujące dezorientację Podróżnych
- zagrożenie bezpieczeństwa i groźne wypadki kolejowe
- plany wyprzedaży spółek kolejowych.
Rząd i zarząd PKP zamiast rozwiązywać istotne problemy na kolei koncentruje się niestety na działaniach pacyfikacyjnych wobec pracowników. Prosimy zwrócić uwagę, że we wszystkich cywilizowanych krajach spory pracowników z pracodawcami często przybierają formę strajku (ostatnie strajki personelu naziemnego linii lotniczych, kontrolerów ruchu powietrznego itp.). Tym, co wyróżnia tamte kraje od nas, jest fakt, że tam minister odpowiedzialny za daną branżę nie nazywa pracowników terrorystami, tylko z nimi negocjuje. My, Polscy Kolejarze, chcemy pracować w dobrze zarządzanych firmach. Mamy doŚć nieudolnoŚci decydentów, za których musimy się przed Państwem wstydzić. Chcemy, by Kolej była przyjazna dla Podróżnych, by pociągi były czyste i punktualne, aby na jednej trasie obowiązywał wspólny bilet niezależnie od tego, która spółka podstawia wagony.
Liczymy na Wasze zrozumienie i poparcie.
Komitet Protestacyjno-Strajkowy Kolejarzy”
Tłumacząc na język ludzki: same szczytne w treŚci ogólniki (poniekąd słuszne – nie przeczę ale... ZNANE od dawna), nic o godnoŚci kolejarza, nic o przywilejach, nic o utrzymaniu rodziny, ale za to: „by Kolej była przyjazna dla Podróżnych, by pociągi były czyste i punktualne, aby na jednej trasie obowiązywał wspólny bilet” – nawet zacne. No i NIC o ulgach pierwszej klasie.
*********
A teraz zobaczymy co związkowcy ogłosili sami sobie i kolejarzom (podkreŚlam: SAMI SOBIE i KOLEJARZOM) w oficjalnym podziękowaniu za strajk, bo pasażerowie tego już nie widzieli:
„Koleżanki i Koledzy, Kolejarze
(...) Dzięki Wam mamy szansę sprawić, że nasze postulaty zostaną zrealizowane, a polska kolej zacznie normalnie i efektywnie funkcjonować. (...) Bądźmy wszyscy zjednoczeni i gotowi do dalszych starań o zachowanie uprawnień branżowych. Nasze działania prowadzone są także w interesie Podróżnych. Dlatego w tym miejscu pragniemy im podziękować za ich wsparcie i zrozumienie.”
Czyli w zasadzie nic o tym co było w odezwie do pasażerów podczas strajku (patrz wyżej), choć w „interesie pasażerów”. Za to mamy „uprawnienia branżowe”, ale NIC o ulgach w pierwszej klasie. Czyli każdemu to co by chciał usłyszeć – dla każdego coŚ miłego. Ściema pierwsza klasa?
Ściema „pekapowska”
Znacie takie przysłowie: „Wart pac pałaca, a pałac paca”? Stąd - obserwując sytuację z pewnego dystansu - Ściema pracodawczo-„pekapowska” wobec związkowców i w ogóle kolejarzy oraz pasażerów okazuje się równie „dobra”. Widać uczeń („pekap” i pracodawcy) dorównuje mistrzowi (związkom i mediom ogólnym), a nawet go miejscami przerasta. Nie trzeba być mistrzem szachowym, aby stwierdzić że zagrywka z podrzucanymi na siłę przez pracodawców (spółek PKP) „lojalkami” dotyczącymi nowych uprawnień do ulg przejazdowych każdego wyprowadziłoby z równowagi – mnie na ich miejscu też.
Chciano typowym stylem „tuskowo-nowakowym” przyprzeć kolejarzy do muru - niezależnie od słusznoŚci „reformy” dotyczącej ulg - a to okazało się jedynie wodą na ich młyn i totalne wkurzenie. Dziwić się? To tak jak rozjuszać byka czerwoną płachta przed samym nosem. Fanem związkowców nie byłem, nie jestem i być nie mam zamiaru - szczególnie tych spod znaku „S” - ale akurat w tym przypadku wyjątkowo im się nie dziwię, a nawet w pewnym sensie (ale tylko w pewnym) ich popieram.
Nie można z ludzi robić idiotów oraz niewolników, kiedy „Panowie”, koledzy Balcerowicza rodem z bankowej ferajny, robią na państwowym (czyli zasilanym podatkami obywateli) folwarku co chcą i jak chcą, przyznając sobie nieprawdopodobne wręcz apanaże (dla „zwykłego” Śmiertelnika to są sumy z gatunku science fiction), rozbudowując aparat biurokracyjny do monstrualnie marnotrawczych fundusze rozmiarów, jednoczeŚnie z uŚmiechem i „troską” zasłaniając się kompletnie Ściemniającymi hasłami o „dobru pasażera i kolei”.
No to popatrzmy jak „dobro pasażera i kolei” wygląda w praktyce. Regulamin zamieszczania komentarzy na forum portalu RK pozwala na korzystanie w artykułach redakcyjnych z ich treŚci (z wymienieniem autora wpisu), co też niniejszym uczynię. Otóż forumowicz o nicku „Feliks” podał w jednym z wątków następujące informacje (skądinąd wiem że są one bardzo bliskie prawdy):
„Niech prezes PKP Jakub Karnowski wyjaŚni Wam dziennikarzom ile kosztuje utrzymanie jego szofera, który został zatrudniony na stanowisku: dyrektor ds. projektu, oczywiŚcie z pensją dyrektorską. (..) A ponadto za czasów prezesury J. Karnowskiego (od wiosny 2012r.) wzrosła iloŚć dyrektorów komórek organizacyjnych w centrali PKP S.A. Z 13 Biur, strukturę organizacyjną przekształcono tak, że utworzono 21 Departamentów. Dotychczas był 4 osobowy zarząd (a nie 5-cio jak kiedyŚ podawał publicznie minister Sławomir .Nowak), teraz jest 3-osobowy ale członkowie zarządu zarabiają dwukrotnie więcej niż poprzedni. Ponadto przybyło etatów Dyrektorów Zarządzających, z których każdy zarabia miesięcznie ponad 6 Średnich płac (liczona z sektora przedsiębiorstw).
Według Decyzji nr 17 w tej sprawie podpisana przez Jakuba Karnowskiego) sytuacja w PKP S.A. zatrudniającej około 3 000 pracowników w grudniu 2012 r. przedstawiała się następująco:
1) Jest 21 Departamentów (było dotychczas 13 Biur) czyli 21 dyrektorów Departamentów. Oprócz tego w Departanentach jest zatrudnionych ogółem:
2) zastępcy dyrektora - 25 osób,
3) naczelnicy wydziałów - 66 osób, (Naczelnik Wydziału w centrali PKP zarabia ok. 3 Średnich krajowych),
4) oprócz tego w Departamentach jest 17 zespołów, które pełnią rolę podobną do wydziałów,
5) poza Departamentami są jeszcze dyrektorzy ds projektu oraz dyrektorzy zarządzający (tych dyr. zarządzających jest 7)
Poza centralą jest 8 oddziałów w których też są dyrektorzy ich zastępcy i naczelnicy wydziałów. Dyrektorzy z Centrali PKP S.A. nie mają żadnego wpływu na dyrektorów w pozostałych spółkach Grupy PKP. To "takie sobie towarzystwo wzajemnej adoracji" do wyłudzania pięniędzy publicznych. Dodam tylko, że PKP S.A. jest zadłużone na ponad 4 miliardy zł.
Poza tym prezesi, dyrektorzy i naczelnicy są także w pozostałych nie wymienionych kilkunastu spółkach z Grupy PKP i mają także "niezłe" pensje. KtóryŚ dziennikarz obliczył, że przed objęciem stanowiska prezesa PKP przez J. Karnowskiego, w PKP zatrudnionych było 600 dyrektorów. Teraz ich jest więcej bo dyrektoryzacja (zamiast restrukturyzacji) jest jeszcze bardziej nasilona.”
*******
JeŚli tak wygląda głoszona powszechnie w mediach ministerialna oraz partyjno-bankowa troska o „dobro kolei i pasażera” to użeranie się z kolejarzami o jakieŚ Śmieszne 27 mln zł rzekomych oszczędnoŚci na ulgach jest nie tylko Ściemą do szeŚcianu, ale wołającym o galaktyczną pomstę kuriozum. Niedopuszczalnym w normalnym państwo, ale my na razie takim nie jesteŚmy. Przecież spółka PKP S.A. przy długu 4,5 miliarda zł - nie ma nawet wytyczonej granicy swojej działalnoŚci w czasie. Jak na razie jest wieczysta – stąd stanowi Świetne terytorium kolejowego „państwa w państwie” do powiększania biurokratycznej przechowalni, bez odpowiedniej do skali liczby osób i ich uposażeń oraz efektów w działaniu.
Co robi ta 3 tysięczna armia biurokratów, w tym kilkuset dyrektorów? Można wysnuć przypuszczenie że w przeważającej częŚci martnotrawi FUNDUSZE PUBLICZNE, pochodzące z podatków obywateli i firm. Zapytam: ile rocznie oszczędnoŚci dałoby ograniczenie tej biurokratycznej armii o – powiedzmy – tylko 50%? Założę się że na pewno 27 mln złotych, o ile nie więcej!
Po zapoznaniu się z takimi informacjami – nawet nie lubiąc specjalnie związkowców – gdybym był maszynistą czy dyspozytorem - stanąłbym razem z nimi, choćby „dla przekory” i dla utarcia nosa „panom” z PKP S.A. i ministerstwa, traktującym ludzi „z dołu” jak idiotów i głupich niewolników. I pogratulowałbym związkowcom, co niniejszym czynię, bo WRESZCIE strajk im wyszedł - widać byli tym razem mocno zdeterminowani. To paradoksalnie dobrze. Rządzący z Nowakiem na czele oraz pracodawcami i Karnowskim myŚleli, że znów „się uda”. NaŚciemniają mediom o „dobru kolei”, „dobru pasażera” oraz „etosie kolejarza” (tylko gdzież ten etos – być może zaczaił się w wielkoŚci apanaży armii pracowników PKS S.A. ), postraszą zakulisowo i będzie git. A tu niespodzianka.
Napuszeni rządzący, biurokraci z PKP SA i pracodawcy dostali mocnego prztyczka w nos – tym razem należało się im! Po prztyczku może być cios, tyle że mocniejszy, jeŚli się nie opamiętają w swoich pozorowanych działaniach i tradycyjnemu Ściemnianiu „głupiemu” ludowi. Pasażerowie po raz kolejny stracili zaufanie do kolei, przewoźnicy osobowi - pokaźne przychody z biletów, a towarowi – przychody z punktualnego przewozu towarów do celu (w piątek jechał koleją tylko ten kto nie miał żadnego wyboru lub nie wiedział o strajku; pociągi Świeciły pustkami), co z pewnoŚcią zmniejszy iloŚć tzw. klientów kolei i po raz kolejny podważy do niej zaufanie. Ale tym razem związkowcy wygrali ważny mecz – jak zwykle przegrał pasażer.
Przegrał ze „Ściemą pierwsza klasa” w wykonaniu wszystkich graczy tego meczu: rządu, „pekape”, pracodawców, mediów i związkowców.