Innowacje na kolei przynoszą realne korzyści w postaci uproszczenia procesów logistycznych, skrócenia czasów przejazdu a finalnie wzrost konkurencyjności kolei wobec transportu samochodowego. W Europie pojawiają się nowe wyzwania dla nowoczesnej kolei, które pojęcie „innowacyjności” wynoszą na nowe poziomy technologiczne i… kosztowe.
Uczestnicy panelu dyskusyjnego podczas konferencji „Kolej 4.0 – Otwarte ramy działania” organizowanej przez Fundację ProKolej zwracali uwagę, że europejskie rozwiązania technologiczne stoją obecnie na wysokim poziomie, w czym zasługi ma także polski przemysł technologii informatycznych.
Europejska technologia w światowej czołówce
– Innowacyjne rozwiązania informatyczne, które produkujemy, znajdują uznanie na całym świecie. Podczas negocjacji biznesowych z partnerami z różnych części świata, ostatnio z przedstawicielami Korei Południowej, okazuje się, że technologie które posiadają w tym nowoczesnym kraju, są w tyle za rozwiązaniami europejskimi, w tym polskimi – powiedział Krzysztof Owczarek, prezes Novamedia. Co do pozycji firm produkujących kolejowy software i hardware, zgodził się z nim dr Christoph Lerche, dyrektor pionu europejskiej polityki transportowej w DB AG.
– Owszem, mamy obecnie dobra pozycję, problem oczywiście w tym aby ją utrzymać. Rozwojowi innowacyjności sprzyjają takie projekty współfinansowane przez UE jak Shift2Rail, które prowadzą do wynajdywania nowych technologicznych możliwości dla kolei. Z niecierpliwością czekamy na Shift2Rail 2.0, który ma wystartować po 2020 roku. Musimy trzymać rękę na pulsie jeśli chodzi o rynki azjatyckie. Te szybko się rozwijają i informatyczna rewolucja w ramach kolei także się tam rozpoczęła – mówił Lerche.
Przedstawiciel DB wspomniał, że zainteresowania nowymi technologiami w Niemczech idą dalej niż w większości państw UE. DB w kooperacji z Hyperloop Transportation Technologies bada potencjał środka transportu, o którym obecnie bardzo dużo się rozmawia. – Sprawdzamy, czy ta technologia ma potencjał, ale wiemy, że nie zastąpi nam ona kolei – uważa Lerche.
Kto zapłaci za uciszenie pociągów?
Podczas dyskusji sporo miejsca poświęcono zapowiadanej nowej dyrektywie UE dotyczącej norm hałasu. Uderzyłaby ona w pierwszym rzędzie w przewoźników towarowych, a na rynku polskim w PKP Cargo, o czym piszemy obszernie
tutaj, natomiast
tutaj opisujemy planowane m.in. w związku z planami UE, inwestycje w tabor PKP Cargo.
Koszty wprowadzenia cichszego taboru, zgodnego z unijnymi dyrektywami w obszarze przewozów towarowych, szacuje się na około 1,8 mld zł, chociaż mówi się też o kwotach dwukrotnie wyższych. Zdaniem dr. Ralfa Schniedersa, eksperta ze Związku Niemieckich Firm Transportowych, uniwersalnego w skali całej Unii Europejskiej procesu wymiany elementów wagonów lub całych ich serii nie da się wykonać bez pomocy państwa lub środków UE.
– W Niemczech nowa dyrektywa dotycząca hałasu oceniana jest raczej pozytywnie, choć koszt jej wprowadzenia będzie za pewne taki sam jak w Polsce lub wyższy. Jeśli mamy realizować politykę ciszy, potrzebujemy na to publicznych pieniędzy, ponieważ skala koniecznych inwestycji by osiągnąć restrykcyjne normy, będzie bardzo duża – uważa Ralf Schnieders. Wtórował mu Janusz Biliński, dyrektor rozwoju napędów w polskiej firmie Medcom.
– Oczywistym jest, że dla realizacji tego programu potrzeba będzie wsparcia dla przedsiębiorców. Jego założenia są słuszne, jeśli mamy myśleć o komforcie życia przyszłych pokoleń – powiedział.