- Musimy wypracować taki mechanizm, który sprawi, że utrzymanie pociągów na poziomie P3 i P4 będzie tańsze. Najbliższe przetargi będziemy konstruować w taki sposób, by premiować dostawców, którzy te koszty maksymalnie obniżą – mówi Piotr Rachwalski, prezes KD.
Temat utrzymania Rachwalski podjął na spotkaniu z przewoźnikami samorządowymi, w związku z prezentacją najnowocześniejszego w Polsce
symulatora pociągu Impuls, przy którym Simfactor współpracował z Newagiem, a także w związku z
zakończeniem budowy nowej hali.
– Prawidłowe utrzymanie pociągów, zgodnie z ich DSU, wymaga terminowego wykonania napraw, w którym bierzemy pod uwagę przebieg pojazdu i czas od naprawy do naprawy. Ale trudno zrozumieć, dlaczego musimy wykonywać kosztowne naprawy kolejnych poziomów w wypadku pociągów, które przejeżdżają codziennie po kilkaset kilometrów i takie same w wypadku pociągu, który stanowi rezerwę i przez kilka miesięcy przejechał 1000 kilometrów, jak nasz jedyny EN57 bez modernizacji – mówił Rachwalski. – Wiadomo, że pojazd, który mniej jeździ, mniej się też zużywa – dodał.
"Trzeba sprawdzić, czy da się obniżyć koszty utrzymania"
Zgodzili się z nim przedstawiciele Kolei Wielkopolskich, którzy apelowali do przewoźników, by wspólnie z którąś z jednostek certyfikowanych przeprowadzić ocenę wprowadzenia zmiany, która zmieniłaby zasady wykonywania przeglądów, głównie P3 i P4.
– Jesteśmy przekonani, że wiele z podzespołów, które kwalifikowane są do wymiany w ramach P3 a później P4, ma dalece dłuższą niż określona w DSU, lub wręcz dożywotnią wytrzymałość i nie spowoduje to absolutnie żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa. To nie jest tylko moja opinia, ale opinia większości użytkowników nowoczesnych ezt i szt. Część z tych podzespołów jest dobrze znana na zachodzie, gdzie zasady ich obsługi są daleko bardziej liberalne. Będziemy starali się o zbadać możliwość wprowadzenia zmian w utrzymaniu, oczywiście przy pomocy uprawnionych do tego instytucji i urzędów – mówił Rachwalski. Ocenił, że koszty utrzymania pojazdów są w jego mniemaniu za wysokie w wypadku wszystkich producentów, którzy KD sprzedali pojazdy.
Cena gotowego pojazdu nie może stanowić o zakupie
KD przygotowują się do przetargu na aż 11 elektrycznych i spalinowych pojazdów. – Kupujemy je za trochę więcej niż połowę ich rzeczywistej wartości dzięki pomocy środków unijnych, ale z pieniędzy zewnętrznych nie możemy przecież pokrywać ich późniejszego utrzymania. Jesteśmy zadowoleni z eksploatacji obecnie posiadanej floty, zwłaszcza elektrycznej, ale wiemy już, że trzeba będzie zmienić warunki przetargu, który niedługo opublikujemy, aby premiował on maksymalne obniżenie kosztów utrzymania pojazdów na poziomach P3 i P4 i to w wypadku trakcji spalinowej jak i elektrycznej. W tej sytuacji nie ma mowy o tym, aby cena stanowiła jedyne kryterium udzielenia zamówienia – powiedział Rachwalski.
Jak
pisaliśmy wczoraj, Krajowa Izba Odwoławcza nakazała odrzucić jako rażąco niską ofertę konkurenta Newagu w przetargu na utrzymanie nietypowego poziomu P3/2 pierwszych zamówionych przez KD Impulsów 31WE. - To jest pyrrusowe zwycięstwo producenta z południa Polski. Newag swoimi cenami przeglądów udowadnia, że ich produkt jest tak drogi w utrzymaniu, że klientów nie stać na ich eksploatację –
skomentował prezes Rachwalski. Dziś do sprawy
odniósł się prezes Newagu Zbigniew Konieczek. - Mając na uwadze nasze doświadczenie w utrzymaniu pojazdów elektrycznych Impuls, których jesteśmy producentem, dobre rozeznanie w zakresie kosztów materiałowych oraz pracochłonności, uznaliśmy, że zaoferowana cena przez drugiego wykonawcę w żaden możliwy sposób nie pokrywa rzeczywistych kosztów wykonania przeglądu P3/2 przez tego wykonawcę –
podkreślił.