W nocy z 27 na 28 marca grafficiarze na stacji Katowice Zawodzie zdołali pomalować pociąg EN57 AKŚ należący do Kolei Śląskich. Wyczyszczony pociąg wrócił na tory już 2 kwietnia. Tym razem kosztami czyszczenia pojazdu przewoźnik chce obciążyć firmę ochroniarską.
Ze względów technicznych czyszczenie pociągu z graffiti odbyło się we wtorek. Pociągi pomalowane są specjalnym lakierem antygraffiti, dlatego przywrócenie oryginalnej malatury nie zabiera dużo czasu. Jest jednak dość kosztowne. Jak poinformowały Koleje Śląskie, w tym konkretnym wypadku uszczupliło to kasę przewoźnika o 5 tysięcy złotych.
Jak pisze w komunikacie przewoźnik, ochrona pociągów przed niepożądanymi dewastacjami jest rolą Straży Ochrony Kolei, ale aby zabezpieczyć się jeszcze bardziej przez zniszczeniami, podpisano umowę z firma ochroniarską Impel. To oni, zdaniem Kolei Śląskich, odpowiadają za brak odpowiedniego nadzoru nad pociągiem na stacji Katowice Zawodzie.
– Z przeprowadzonej przez nas analizy wynika, że najprawdopodobniej niedopatrzenia dopuściła się firma ochroniarska Impel i to od niej będziemy domagali się zwrotu wszelkich kosztów związanych z usunięciem graffiti oraz strat, które ponieśliśmy wskutek unieruchomienia pojazdu. Taką możliwość zagwarantowaliśmy sobie w umowie – mówi Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich. – Jeśli podobne zdarzenie powtórzy się jeszcze raz, najprawdopodobniej zerwiemy umowę i rozpiszemy nowy przetarg na wybór firmy ochroniarskiej – dodaje.
Wyczyszczony z graffiti egzemplarz EN57 AKŚ to pociąg kursujący na trasach Wisła Głębce – Katowice, Gliwice – Częstochowa, Katowice – Żywiec lub Katowice – Racibórz.