Obecność amerykańska w Afganistanie wiąże się z koniecznością nieustannego transportowania zaopatrzenia dla przebywającego w tym państwie personelu wojskowego i cywilnego. Główne szlaki transportowe wiodą przez niebezpieczną północ Pakistanu, co skłoniło stronę amerykańska do szukania innych rozwiązań.
Rozwiązaniem okazało się wykorzystanie transportu kolejowego i przewozów lądem z portu w Rotterdamie. Przewozy zorganizowało i prowadzi ERS Railways. – Jesteśmy małą prywatną firmą założoną w roku 1994, specjalizujemy się w transporcie intermodalnym, głównie z portów nad morzem Północnym do miast w Niemczech i Włoszech. Realizujemy również przewozy przez Polskę do Rosji. W latach 2007-2008 organizowaliśmy przewozy z Czech do Chin przez Białoruś i Mongolię, a w roku 2010 udało się nam ustanowić połączenia Holandia-Afganistan – mówi Julien Morizet z ERS Railways.
Celem połączenia jest przewiezienie ładunków pochodzących z USA do Afganistanu z pominięciem niebezpiecznego dla transportu Pakistanu. Znaczące pogorszenie bezpieczeństwa na drogach północnego Pakistanu, w tym nasilające się zamach na konwoje, zmusiło stronę amerykańską do szukania alternatywnych rozwiązań. Rozważane były różne warianty w tym m.in. przez Chiny czy z wykorzystaniem dróg morskich przez Morze Czarne. Jednak ze względów na stabilność polityczną państw przez których realizowany jest przewóz oraz cenę ERS Railways zdecydował się na następujące rozwiązanie.
Ładunku z USA przypływające do portu w Rotterdamie są przewożone koleją przez Czech i Słowację do terminalu w Czopie gdzie następuje przeładunek na wagony szerokotorowe. Dalej transport realizowany jest przez Ukrainę, Rosję, Uzbekistan i Turkmenistan do Serkhetabat gdzie urywa się połączenie kolejowe. Dalej do Heratu transportem realizowany jest przy wykorzystaniu pojazdów drogowych.
- Rozważaliśmy również wariant przewozu z Rotterdamu do Rygi i stamtąd transportem kolejowy bez konieczności przeładunków z normalnego na szeroki tor. Jednak przeładunek w porcie na drugi statek i transport morski do Rygi okazało się droższe i wydłużało czas przewozu – wyjaśnia Morizet.
Oprócz problemów natury formalnej, jakie trzeba było przejść by uruchomić przewozy na tej trasie przewoźnik musiał się również przygotować na bardzo trudne warunki atmosferyczne.
- To jedyne takie połączenie na świecie. W pełni intermodalne wykorzystujące transport morski, kolejowy, zarówno normalno- jaki szerokotorowy oraz na ostatnim odcinku drogowy. Udało się nam przezwyciężyć wszelkie trudności formalne. Jednak lokomotywie wyjeżdżającej z Rotterdamu towarzyszy 27 kg dokumentacji przewozowej – dodał Morizet.
- Nasze doświadczenie w realizacji tego projektu pokazuje, że transport ładunków na bardzo duże odległości do Azji Centralnej jest możliwy i co więcej może być uzasadniony ekonomicznie – podsumowuje Morizet.