Co dzieje się z uczestnikami wypadków komunikacyjnych, również kolejowych? Najczęściej dopada ich zespół stresu pourazowego. Wywołuje on trudności emocjonalne w codziennym życiu. Problemy te zazwyczaj ustępują same po pewnym czasie, ale mogą również towarzyszyć takiej osobie całymi latami.
Ostatnie tragiczne wydarzenia związane z katastrofą kolejową pod Szczekocinami wywołały ogólnonarodową dyskusję na temat bezpieczeństwa na polskiej sieci kolejowej.
Życie ze strachem
- Ofiara stresu pourazowego może odczuwać skutki wydarzenia do roku, dwóch, a nawet 10 lat po jego zaistnieniu - tłumaczył Andrzej Tucholski z Kolejowej Służby Zdrowia podczas konferencji Wydawnictwa Rynek Kolejowy oraz CS Szkolenie i Doradztwo poświęconej "Wyzwaniom polskiej infrastruktury kolejowej".
Zespół stresu pourazowego - PTSD, czyli Post Traumatic Stress Disorder oznacza ciągłe doświadczanie traumatycznego zdarzenia na nowo na jeden lub kilka sposobów. Mogą to być nawracające i natrętne wspomnienia urazu obejmujące wyrażenia, myśli lub spostrzeżenia oraz powracające koszmary senne o przeżytym zdarzeniu. Występuje też złudzenie, że uraz się powtarza, pojawia się silny niepokój w styczności z wskazówkami symbolizującymi i przypominającymi ofierze o okolicznościach wypadku.
PTSD staje się z jednej strony źródłem wielu problemów w życiu osobistym, a z drugiej – roszczeń. - W Wielkiej Brytanii np. uczestnik wypadku, który odniósł uraz głowy, może z góry, niemal automatycznie, spodziewać się określonego odszkodowania. Jest to po prostu sposób na przecięcie pewnych roszczeń - mówił Tucholski.
Stres może zabić
Jakie są zachowania osoby, która cierpi z powodu PTSD? To przede wszystkim dążenie do unikania myśli, uczuć lub rozmów związanych z urazem, do unikania czynności, miejsc lub ludzi pobudzających wspomnienia o urazie, niemożność przypomnienia sobie ważnych aspektów urazu, wyraźne zmniejszenie zainteresowania wykonywaniem istotnych czynności, poczucie wyłączenia lub wyobcowania, ograniczony zasięg afektu oraz poczucie tzw. "zamkniętej przyszłości".
- Dyżurny ruchu ze Starzyn jest wciąż nie przesłuchany. Z jednej strony następuje u niego proces uspokajania, a z drugiej – wypierania z pamięci ważnych szczegółów dotyczących tamtego wydarzenia - wskazywał Andrzej Tucholski. - Po Szczekocinach nastąpiło pewne przeakcentowanie. Niektóre spółki domagały się, aby psychologowie dyżurowali niemal bez przerwy - mówił.
Istnieje także STSD (Secondary Traumatic Stress Disorder). Jego przyczyną nie jest bezpośredni kontakt z traumatycznymi wydarzeniami, a jedynie bycie świadkiem wydarzeń trudnych dla innych ludzi. – Przez pierwsze tygodnie po wypadku w Szczekocinach ludzie nie chcieli jeździć w pierwszym wagonie. Podchodzili do mnie i pytali, czy ja się nie boję tak podróżować - opowiadał Tucholski.
- Jedna z firm zwróciła się do mnie z zapytaniem, czy to możliwe, że jej maszynista był ofiarą katastrofy pod Szczekocinami, ponieważ zaczął przeżywać lęki związane z tym wydarzeniem, które wywoływały u niego wyjątkowo wysoki poziom stresu - opowiadał Tucholski.
Jak walczyć z PTSD?
Co robić, aby zmniejszyć szkodliwość PTSD? Przede wszystkim konieczne są działania profilaktyczne, dzięki którym pracownicy mogą zwiększyć swoją odporność na stres. Pomocne jest też budowanie kompetencji pracowników do radzenia sobie w sytuacji stresowej. Innym rozwiązaniem jest tworzenie systemu pomocy psychologicznej uczestnikom wypadków kolejowych oraz systemu reagowania kryzysowego HR po uczestniczeniu pracowników w wypadkach kolejowych.
- Jak dotąd czynnik ludzki jest główną przyczyną tego, że dochodzi do wypadków kolejowych. Niestety, koncentracja na technicznej zdolności obsługiwania urządzeń, nie wystarcza. Przemęczenie i przepracowanie jest powszechne - podkreślił Andrzej Tucholski. - Jest ogromna grupa kolejarzy w Polsce, którzy muszą przechodzić dodatkowe szkolenia, uodpaorniające ich na stres. Chodzi mi tutaj zwłaszcza o stanowiska związane z prowadzeniem ruchu kolejowego – dyżurni ruchu, nastawniczy i inni - zakończył przedstawiciel Kolejowej Służby Zdrowia.