– Wskaźnikiem, który charakteryzuje nam bezpieczeństwo transportu jest, w rozumieniu europejskim i światowym, miernik w postaci liczby zabitych na jeden pojazdokilometr. Warto skonstatować, że na kolei ten wskaźnik jest 27-krotnie niższy niż w drogownictwie – powiedział Ryszard Sikora, reprezentujący Ministerstwo Transportu podczas XX Forum Gospodarczego w Toruniu.
– Codziennie w systemie transportowym świata ginie około 3 tys. osób. Oznacza to, że łącznie jest to przeszło 1 mln ludzi. W krajach UE ginie w wypadkach komunikacyjnych 40 tys. osób. 95 procent z tej liczby, to wypadki drogowe. Łącznie w krajach UE straty szacuje się na 200 mld euro, to jest więcej niż budżet UE – tłumaczył w panelu poświęconym przyszłości i bezpieczeństwu polskiej Ryszard Sikora.
Jak wygląda sytuacja w Polsce? – W 2010 roku odnotowano prawie 39 tys. wypadków drogowych w 2011 roku przeszło 40 tys. W tych samych latach zdarzeń kolejowych odpowiednio 1119 i 1171. Nie możemy być dumni z tego porównania – stwierdził przedstawiciel MTBiGM.
Dodał, że w wyniku wypadków drogowych zginęło 3900 osób i 4190 osób. W wypadkach kolejowych 303 i 331, a w roku ubiegłym według statystyk prawie 300 osób. Aż 70 procent wypadków kolejowych to wypadki wywołane wydarzeniami na przejazdach kolejowych i powstające w wyniku potrąceń osób, wtargnięciem osób niepowołanych na tory poza przejazdami.
– Winą zasadniczą za powstanie tych wypadków trzeba obciążyć użytkowników dróg, bądź te osoby, które wtargnęły na tory kolejowy w sposób nieodpowiedzialny i niepowołany. Niezależnie od tego, jak postrzegamy te liczby, to musimy zauważyć, że znakomita część wypadków i zagrożeń w kolejnictwie ma swoje źródła w niedopełnieniu przez personel obowiązujących przepisów i procedur – podkreślił Ryszard Sikora.