- Ostatnie statystyki ilości przewiezionych pasażerów potwierdzają trendy, które obserwujemy już od dwóch lat. Mamy poważny kryzys w przewozach dalekobieżnych i brak skutecznych działań naprawczych - pisze w komentarzu dla "Rynku Kolejowego" dr Jakub Majewski, były prezes Kolei Mazowieckich i wiceprezes Urzędu Transportu Kolejowego.
W tym roku pasażerów kolei jako takiej nie przybywa. Gdy przyjrzymy się sprawie dokładniej to zobaczymy jednak, że statystki w dół ciągnie PKP Intercity i w mniejszym stopniu Przewozy Regionalne. Operatorzy aglomeracyjni przyciągają coraz więcej pasażerów. W pierwszym półroczu 2014 r. Koleje Mazowieckie przewiozły 32,16 mln podróżnych, co w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku stanowi wzrost o blisko milion. O komentarz do tych danych poprosiliśmy dr. Jakuba Majewskiego, byłego prezesa Kolei Mazowieckich i byłego wiceprezesa Urzędu Transprotu Kolejowego ds. regulacji rynku:
Ostatnie statystyki ilości przewiezionych pasażerów potwierdzają trendy, które obserwujemy już od dwóch lat. Mamy poważny kryzys w przewozach dalekobieżnych i brak skutecznych działań naprawczych. Warto przy tym pamiętać, że podsumowujemy lipiec, miesiąc upalnego lata, które na wybrzeże przyciągnęło rekordową liczbę turystów. I że zakorkowali oni bramki autostradowe a nie dworce.
Przewoźnicy pasażerscy - a należy pamiętać że również i towarowi - mają mocno utrudnione warunki funkcjonowania. Rosnące słupki rocznych inwestycji oznaczają brak przepustowości, objazdy i opóźnienia. Cierpi na tym ruch dalekobieżny, ale przecież nie tylko. Problem dotyka również przewoźników aglomeracyjnych. Rozkopane są dwie najbardziej zatłoczone linie: z Warszawy do Pruszkowa i dalej Grodziska oraz do Wołomina. W stolicy przez trzy miesiące zamknięty był też ruch na średnicy podmiejskiej. W aglomeracji trójmiejskiej modernizowana jes oś komunikacyjna od Gdyni przez Gdańsk aż do Tczewa, rozkopany jest węzeł Wrocławski, Śląski i Krakowski i część Poznańskiego.
Problem przewozów dalekobieżnych - czyli dokładniej PKP Intercity - leży więc głębiej niż tylko w modernizacjach torów. Od czasów reformy kolei w Niemczech w połowie lat dziewięćdziesiątych ruch regionalny i aglomeracyjny wzrósł niemal dwukrotnie, a dalekobieżny o niecałe 2%.
Dziś trzeba zatem determinacji i zaangażowania nie tylko żeby rosnąć, ale nawet żeby obronić pozycję rynkową. Pasażerowie mają coraz szerszy wybór. W cenie biletu kolejowego można polecieć samolotem, znacznie taniej można pojechać autobusem, a przy 2-3 osobach nawet koszt paliwa i płatnej autostrady okazują się niższe niż taryfa kolejowa. A różnorodność standardów, komplikacja systemu, dezintegracja na poziomie taryfy, informacji czy obsługi czy wreszcie stan dworców w Polsce powiatowej nie ułatwiają wydatku.
A odchodzącym pasażerom - mimo wielu dobrych pomysłów - brakuje namacalnych zmian na lepsze. Dlatego zapewne najszybciej rosną przewozy w aglomeracjach - zwłaszcza tam gdzie system jest prosty, czytelny i przewidywalny.