Podczas prezentacji symulatora jazdy elektrowozem, o który wzbogaciło się PKP Intercity, mieliśmy okazję wziąć udział w podróży testowej. Trzeba przyznać, że wrażenia z jazdy oddane są wiernie.
W podróż wybraliśmy się modelem lokomotywy EP09 przygotowanym do dzisiejszego pojazdu (wymiennie można też stosować kabinę „Husarza”). Nasz przejazd prowadził szef związku zawodowego maszynistów Leszek Miętek, który jest czynnym maszynistą, choć jak przyznał nie posiada autoryzacji akurat na ten typ lokomotywy. Z oddania warunków pracy był bardzo zadowolony. – To dobry symulator – przyznał jednocześnie przypominając o szeregu obowiązków ciążącym na maszyniście podczas jazdy – od obserwacji szlaku, przez kontakt z dyżurnymi ruchu, po zapoznanie się z instrukcją i rozkładem jazdy. – Kiedyś był on stały. Dziś jest zmieniany praktycznie codziennie, co obniża bezpieczeństwo – ubolewał.
Trzeba przyznać, że symulacja jest bardzo dobra. Obejmuje kompletnie odwzorowane wnętrze kabiny, dźwięki, jakie może usłyszeć maszynista, cztery ekrany w miejscach okien, na których wyświetlany jest wysokiej rozdzielczości obraz, a także siłowniki, symulujące drgania i obciążenia przenoszone na kabinie. Przejeżdżając przez symulowaną Warszawę, możemy zobaczyć charakterystyczne obiekty, jak Stadion Narodowy. Nie jest to jednak gra video, więc najważniejsze jest nie oddanie rzeczywistości a sytuacje, które można odzwierciedlić podczas szkolenia.
Instalacja została podzielona na trzy strefy. W pierwszej znajduje się ruchoma platforma z wymiennymi kabinami imitującymi dwa rodzaje lokomotyw – EP09 oraz EU44 (Husarz). W drugiej umiejscowione zostało stanowisko dla operatora urządzenia, natomiast w trzeciej, dzięki kamerom, maszyniści i instruktorzy mogą obserwować osoby szkolone. – Marzy mi wspólna instalacja do jednoczesnego szkolenia dyżurnych ruchu i maszynistów – mówi Leszek Miętek.
Do wyboru instruktorów PKP Intercity są fragmenty większości szlaków, po których poruszają się pociągi spółki. Nie jest jednak tu odwzorowana cała sieć PKP PLK. W scenariuszach jazdy można ująć zdarzenia realnie występujące na trasach, np. złe warunki pogodowe, uszkodzenie hamulca, czy przeszkody w postaci powalonego drzewa. Do symulacji dodano ciekawe szczegóły, jak przelatujące w Warszawie-Włochach samoloty. Widzieliśmy np. bójkę na peronie, którą maszynista powinien zgłosić.
– Zdarzenia zadaje osoba szkoląca w dowolnym momencie. Może to być wyłączenie sprężarki, zahamowany wagon w pociągu, wyłącznik szybki może się nie dać załączyć. Wszystko to może też włączyć sam maszynista przez specjalne pomieszczenie za lokomotywą – mówi Jacek Kosiński, dyrektor ośrodka szkoleń zawodowych w PKP Intercity. Do zdarzeń dochodzą też zwierzęta na torach, wypadki na przejeździe, jazda po zajętym torze – wachlarz możliwości jest bardzo szeroki. Nasza podróż zakończyła się na stacji Pruszków, gdzie mimo zielonego światła na semaforze droga przejazdu na rozjeździe była ułożona na bok. – Tak samo było podczas wypadku w Babach – stwierdził Leszek Miętek zatrzymując wirtualny pojazd i wzywając komisję badania wypadków. Tym razem, przy prędkości 80 km/h, do wykolejenia nie doszło (zdarzenie bez następstw).