Jak pisaliśmy, Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie przyjął katalog reklam niepożądanych. Nie podoba się to stowarzyszeniom reklamodawców. – Lepiej byłoby, aby ZTM skoncentrował się na nie deprecjonującej pasażera organizacji komunikacji miejskiej – mówi Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej.
W katalogu zabronione są m.in. reklamy przesycone erotyzmem oraz zawierające elementy pornograficzne, nawołujące do nienawiści czy przemocy, zawierające treści dyskryminacyjne, deprecjonujące komunikację miejską, naruszające przyjęte zasady współżycia społecznego oraz dobre obyczaje, dotyczące piwa oraz wyrobów tytoniowych.
– Zaskakującym jest, że Zarząd Transportu Miejskiego obejmuje rolę cenzora, chociaż nie został do tego powołany. Pomijając fakt zniesienia cenzury przez w pełni demokratyczne państwo – komentuje Lech Kaczoń. Jak przekonuje, ZTM robi to byle jak – kwestie dotyczące wszelkich publikacji są już regulowane aktami prawnymi. Reklamy wyrobów tytoniowych są zabronione w Polsce już od 12 lat.
Prezes IGRZ jako ciekawy uznaje zapis zabraniający reklam deprecjonujących komunikację miejską. – Czy reklama może obniżać wartość komunikacji miejskiej? Może bardziej brudne, zimne, spóźniające się autobusy i tramwaje? Czy Zarząd Transportu Miejskiego nie powinien zakazać spóźniania się taborowi komunikacji miejskiej? – pyta Kaczoń.
Nie podoba mu się też zapis, w którym organizator komunikacji zastrzega, że zawartość katalogu może ulec zmianom w przyszłości „ze względu na zmieniające się pomysły twórców reklamy oraz tolerancję Pasażerów komunikacji miejskiej”. Jak przypomina, nowe pomysły i tak muszą być zgodne z prawem. – Czym jest zaś tolerancja, tu tolerancja pasażerów? Czyż nie jest poszanowaniem poglądów, zachowań i cech innych ludzi? Poszanowaniem dla możliwości wyrażania własnych poglądów, także w reklamie? – pyta retorycznie Kaczoń
Zdaniem Lecha Kaczonia pasażerowie komunikacji miejskiej nie różnią się od pieszych, kierowców, czyli innych odbiorców reklam, więc nie trzeba ich dodatkowo chronić. Prezes w swoim wystąpieniu sugeruje, że nie ma potrzeby tworzenia takiego katalogu reklam zewnętrznych. – Rynek reklamy chroniony jest wewnętrznymi zasadami. Czuwa nad nimi powołana kilka lat temu Rada Reklamy. Każdy, kto czuje się „dotknięty“ treścią reklamy, może domagać się jej usunięcia – przypomina Lech Kaczoń. Dlatego też ZTM nie musi się bawić w „wielkiego cenzora”. – Lepiej byłoby, aby skoncentrował się na nie deprecjonującej pasażera organizacji komunikacji miejskiej – kończy Kaczoń.
Cały komentarz Lecha Kaczonia znajduje się na stronie IGRZ.