Podróżni, którzy chcą przejść z przystanku na dworzec kolejowy w Poznaniu muszą przejść dodatkowo ponad 400 metrów, często z ciężkimi bagażami. - Po co pasażerowie mieliby iść 400 metrów z nowego przystanku? Wysiądą tam, skąd będą mieli bliżej na perony. A przy centrum handlowym też muszą być przystanki - mówi 'Gazecie Wyborczej" prezydent Ryszard Grobelny
Ponad 400 metrowa droga z nowego przystanku tramwajowego na nowy dworzec została wytyczona przez Zarząd Dróg Miejskich i firmę Trigranit. - Ja w ogóle zwracam uwagę: dlaczego miałbym z tego przystanku iść 400 m? Po prostu wysiądę na innym przystanku i podejdę na pociąg z Dworca Zachodniego – mówi „Gazecie Wyborczej” prezydent Poznania.
Przystanek przy ul. Matyi miał być zbudowany z myślą o całym centrum komunikacyjnym. - Całym, bo część związana z PKS jest bliżej akurat tego przystanku. Pasażer kolei wysiądzie na przystanku najbliższym do peronu. Tam, gdzie ma najbliżej na peron – uważa Grobelny. Podróżny, według prezydenta miasta bilet na pociąg może kupić w internecie. Nie musi jechać na dworzec.
Zdaniem Grobelnego dworzec ma pełnić funkcję „miejsca informacyjnego”, a przy wejściu na perony powinno stać więcej biletomatów. - Bo PKP nie umie wyjść do klienta. Wcześniej czy później na kolei będą musieli się tego nauczyć. Bo klient sam do PKP nie przyjdzie – podkreśla w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prezydent Poznania.
Więcej