Dziś o północy rozpoczęła się operacja „Horyzont”. Żołnierze i funkcjonariusze innych służb państwowych będą patrolowali newralgiczne punkty sieci kolejowej. Chodzi o niedopuszczenie do kolejnych aktów sabotażu, prawdopodobnie planowanych przez Rosję, która toczy z Polską wojnę hybrydową.
Prezydent wyraził zgodę na udział żołnierzy w operacji „Horyzont”, mającej zwiększyć bezpieczeństwo polskiej infrastruktury m. in. kolejowej. W operacji ma uczestniczyć do 10 tysięcy żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych i Dowództwa Komponentu Cyberprzestrzeni. Akcja, w której będą uczestniczyć także funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Straży Ochrony Kolei oraz policji, będzie koordynowana przez Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Operacja „Horyzont”, o której pisaliśmy wczoraj, ma na celu zabezpieczenie polskiej infrastruktury krytycznej. Ważną jej częścią są linie kolejowe i obiekty powiązane z nimi. – To jest jedna z największych i kolejna po “Bezpiecznym Podlasiu”, “Straży Warty Wschodniej” oraz działaniach na Bałtyku operacja – poinformował minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Elementem operacji będzie także stworzenie i udostępnienie obywatelom aplikacji mobilnej do zgłaszania podejrzanych zachowań w pobliżu chronionych obiektów.
Przypomnijmy: w sobotę 15 listopada dywersanci działający na zlecenie rosyjskich służb specjalnych
wysadzili fragment torowiska linii kolejowej 7 w Mice pod Puławami. Jednocześnie kawałek dalej, pod Puławami,
sabotażyści uszkodzili sieć trakcyjną na tej samej linii. Wczoraj władze ujawniły dane i wizerunki sprawców zamachu: byli to Jewhenij Iwanow i Aleksander Kononow, za którymi wystawiono międzynarodowe listy gończe. Choć obaj mają obywatelstwo ukraińskie, są zdrajcami, ściganymi przez władze Ukrainy za działania dywersyjne na terenie tego państwa (jeden z nich został zaocznie skazany przez sąd we Lwowie).
Wysłanie do zamachu na terytorium Polski posiadaczy ukraińskich paszportów było ze strony Rosji typową akcją pod fałszywą flagą. Oprócz osiągnięcia bezpośredniego celu, czyli spowodowania wykolejenia pociągu (co na szczęście się nie udało), miała ona wzmocnić w Polsce nastroje antyukraińskie.