Wczorajsze opóźnienia na linii Kraków - Warszawa spowodowane były uszkodzeniem nasypu w Łuczycach pod Krakowem - pisze "Gazeta Wyborcza". Tory wciąż są zagrożone i ten stan rzeczy nie poprawi się szybko.
Na pechowym odcinku linii Kraków - Warszawa tory biegną w wykopie. Niestety na jego zboczach aktywne są procesy stokowe, które wczoraj spowodowały osunięcie się ziemi i zablokowanie jednego toru na kilka godzin, a także jego przesunięcie w stronę toru przeciwnego o 5 cm.
- Osuwające się zbocze pcha grunt i przesuwa torowisko. Szyny są zwichrowane, a tory umożliwiające ruch w obu kierunkach zbliżają się do siebie. Gdyby nikt tego nie pilnował, mijające się pociągi mogłyby się o siebie zaczepić - wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" dyrektor Żmuda szef małopolskiego oddziału PKP PLK.
Na miejscu postawiono ograniczenie prędkości do 20 km/h. - Przy takiej szybkości nawet gdyby doszło do wykolejenia, nie miałoby to większych konsekwencji - mówi "Gazecie Wyborczej" Żmuda. Miejsce jest jednak wciąż zagrożone kolejnymi osunięciami - Już kilka tygodni temu zamówiliśmy ekspertyzę geologiczną dla tego miejsca. Specjaliści wraz inżynierami mają przygotować plan stabilizacji tego terenu. Wcześniej nikt, nawet oni, nie przypuszczali, że deszcze mogą doprowadzić do takich ruchów ziemi - twierdzi Żmuda.
Projekt techniczny ma być gotowy w styczniu lub lutym przyszłego roku. Wtedy PLK rozpocznie roboty przy torach w felernym miejscu. Do tego czasu należy się spodziewać, że co jakiś czas kolejarze będą zmieniali rozkłady jazdy ze względu na osunięcia ziemi - czytamy w "Gazecie Wyborczej"
Więcej