Janusz Malinowski pokonał byłego szefa KGHM Krzysztofa Sędzikowskiego i Jacka Prześlugę, kreatora medialnego sukcesu Janusza Palikota - pisze "Dziennik Gazeta Prawna", opisując kulisy zatrudnienia na stanowisku nowego prezesa PKP Intercity. Świeżo upieczony szef przewoźnika określany jest jako "skuteczny technokrata" i "szara eminencja kolejowej centrali".
Za nowym dyrektorem technicznym stanął również personel spółki, bo jak twierdzą nasi rozmówcy z firmy, Janusz Malinowski od razu uznany został w PKP Intercity za swojego człowieka, a nie prezesa przyniesionego w teczce.
Jeden z wysokich pracowników przewoźnika mówi, że w takich molochach jak PKP Intercity przychylności tzw. średniego szczebla nie można przecenić. Dla Malinowskiego ludzie chcą pracować, bo szanują jego branżową wiedzę. Dyplomami ze świata biznesu nikomu się tutaj nie zaimponuje.
Za powierzeniem Januszowi Malinowskiemu najwyższego stanowiska w spółce zaczęło przemawiać coraz więcej argumentów. Przeważył ten: nowy prezes PKP Intercity był jednym z głównych negocjatorów, którzy prowadzili rozmowy z Alstomem w sprawie zakupu składów Pendolino.
Andrzej Massel potwierdza, że Malinowski nie był kandydatem pierwszego wyboru, ale zapewnia, że wybór nie jest przypadkowy. – Postawiliśmy na człowieka najpewniejszego, którego zadaniem numer jeden jest postawić spółkę na nogi i przywrócić jej zaufanie pasażerów – mówi „DGP” Andrzej Massel.
Więcej
