- Poza remontem tuneli i peronów, inwestycja zniszczyła najważniejszy węzeł komunikacyjny regionu - tak o nowym dworcu kolejowym w Katowicach mówi Krzysztof Duda, śląski działacz społeczny.
Rynek Kolejowy: Czy dworzec spełnia oczekiwania mieszkańców i podróżnych? Czy ma Pan jakieś zastrzeżenia do projektu i wykonania?
Krzysztof Duda: - Mieszkańcy Katowic są niezadowoleni z rozbieżności pomiędzy ostatecznym kształtem inwestycji, a tym co zaprezentowano na jej początku. Od razu chciałbym pominąć walkę mieszkańców o ocalenie unikatowej hali dworca, bo na ten temat napisano już wystarczająco dużo. To co istotne - mieszkańcy zgodzili się na jej wyburzenie, pod warunkiem, że inwestycja zostanie zrealizowana w przedstawiony sposób. Tak się nie stało. Praktycznie z każdym kolejnym tygodniem jej realizacji mieszkańcy dowiadywali się o kolejnych zmianach. Zaczęło się od informacji o tym, że dachu nad peronami nie zaprojektują SUD Architekten, a słaba wizualizacja będąca załącznikiem do przetargu to rzeczywisty projekt zadaszenia. Kolejne rozczarowanie przyszło wraz z otwarciem nowej hali dworca, która okazała się być ciasnym przedsionkiem galerii handlowej. W środku brakuje miejsc dla oczekujących na podróż, którzy zmuszeni są oczekiwać na schodach. Dzieje się tak chociaż przestrzeń pod 4 peronem jest nie wykorzystywana. Poczekalnia wypełniona jest zapachem jedzenia z pobliskiego McDonalda i innych restauracji, co jest delikatnie mówiąc nieprzyjemne. Przestrzeń przed kasami bardzo szybko się blokuje z powodu kolejek, co w połączeniu z punktem gastronomicznym tuż przed nim utrudnia przejście osobom zmierzającym do peronów. Po protestach zwiększono liczbę krzeseł, ale nadal jest ich za mało.
Jak galeria handlowa na dworcu wpisuje się w obraz miasta? Czy została zbudowana zgodnie z projektem?
- Okazało się, że wbrew projektom galeria handlowa będzie miała ślepe ściany, nieznana jest ostateczna forma jej elewacji od strony Stawowej, a od strony ul. Słowackiego zamiast lekkiej szklanej elewacji pojawiły się ciężkie szare panele. Nowy dworzec kolejowy w Katowicach to bubel, poza remontem tuneli i peronów, inwestycja zniszczyła najważniejszy węzeł komunikacyjny regionu i wprowadziła w zabytkowe śródmieście Katowic gigantyczne centrum handlowe o bardzo słabej wartości architektonicznej - to budowla w stylu centrów handlowych budowanych w naszym kraju 10-15 lat temu. Jest to przykład sytuacji, gdy podejmowane centralnie decyzje uderzają w interes społeczności lokalnej. Trudno jest nam mieszkańcom ocenić, jak wielkie koszty będzie musiało ponieść miasto, by zniwelować negatywne skutki przebudowy katowickiego dworca.
Czy zostały spełnione warunki dotyczące budowy podziemnego dworca autobusowego? Czy będzie on funkcjonalny?
- Nowy dworzec autobusowy obsłuży tylko 12 linii autobusowych z ponad 50, które kursowały z Placu Szewczyka przed remontem. Spowoduje to, że tymczasowe przystanki rozsiane po całym śródmieściu zostaną na stałe, chociaż miejsca w których się znajdują są bardzo daleko od siebie i uniemożliwiają sprawne przesiadki. Dodatkowo, 12 linii na nowym dworcu to losowy zlepek linii z różnych dzielnic, co dodatkowo pogłębi dezintegrację węzła komunikacyjnego w śródmieściu. Pasażerowie autobusów i kolei będą skazani na bieganie z walizkami pomiędzy podziemnym dworcem, placem Wolności, placem Andrzeja (tymczasowy dworzec kolejowy) i ul. Kopernika. To kwadrat o boku ponad 500m.