– Zlikwidowany w ubiegłym roku EC Wawel przynosił straty, ponieważ skierowano go na trasę omijającą duże ośrodki miejskie południowo-zachodniej Polski – uważa specjalista ds. transportu i logistyki z Zielonej Góry Damian Hajduk.
Tematem wystąpienia był krótko- i długoterminowy rozwój połączeń między miastami Polski południowej i zachodniej. – Przede wszystkim powinno się łączyć ze sobą duże miasta, takie jak Zielona Góra. Jest to miasto 140-tysięczne z ok. 700 tysiącami mieszkańców w obszarze aglomeracyjnym. Swoje siedziby mają tu, między innymi, uniwersytet oraz park naukowo-technologiczny. Jesteśmy położeni w jedynym w Polsce regionie winiarskim – argumentował prelegent.
W opinii Hajduka wiele pociągów jest trasowanych w sposób, który utrudnia im osiągnięcie dobrego wyniku ekonomicznego. Przykładem ilustrującym tę tezę był kursujący do grudnia ubiegłego roku pociąg EuroCity Wawel. Do 2000 r. jeździł on (wówczas jeszcze jako Intercity w relacji Kraków – Berlin) Magistralą Odrzańską przez Zieloną Górę. Dziś przez to miasto nie przebiegają trasy międzynarodowych pociągów kwalifikowanych (choć są dwie pary Regio do Frankfurtu nad Odrą).
Pociągi jeżdżą przez bory i lasy
– Choć pociągi międzynarodowe mogłyby jeździć przez aglomerację legnicko-głogowską i tzw. „Lubuskie Trójmiasto” (Zielona Góra, Sulechów i Nowa Sól), ośrodki te nie zostały uznane za warte takiego połączenia. Zamiast tego pociągi między Polską a Niemcami są wytrasowane w większości przez Bory Dolnośląskie i Puszczę Rzepińską. To pewnego rodzaju kuriozum – ocenił Hajduk. – EC Wawel „zbankrutował” także dlatego, że jeździł przez stację Węgliniec, gdzie wsiadało zazwyczaj od 1 do 3 pasażerów – dodał.
– Dzięki rewitalizacji Magistrali Odrzańskiej czas przejazdu uległ skróceniu o 95 minut. Jej parametry w rozpoczynającej się perspektywie budżetowej nadal będą poprawiane – stwierdził mówca. W jego ocenie może to sprzyjać przywróceniu w przyszłości połączeń podobnych do EC Wawel przez Zieloną Górę. Pomysł Hajduka na zwiększenie atrakcyjności takich pociągów to „wpięcie” w korytarz Wrocław – Berlin Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego, zamieszkanego przez pół miliona ludzi. – Przewiduje to zresztą plan zrównoważonego transportu – zaznaczył prelegent. Ważną rolę mogłaby odegrać po rewitalizacji również linia 289, łącząca miasta LGOM.
Co z KDP?
Autor referatu poruszył także kwestię przyszłej budowy Kolei Dużych Prędkości. – Choć wybiega ona daleko poza obecną perspektywę budżetową, jej budowie sprzyjają dokumenty strategiczne: Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju w wariancie eksperckim oraz rządowym. Warto pomyśleć o połączeniu linią o prędkości 200-250 km/h także miast południowej Polski. Taka trasa miałaby uzasadnienie demograficzne, przebiegałaby bowiem przez obszary gęsto zaludnione – argumentował.