Od początku wakacji sytuacja pasażerów podróżujących w pociągach TLK do i z Kołobrzegu nie uległa poprawie. Wciąż jest tłok, kłótnie, brak miejsc – nawet stojących. O problemach krakowskich harcerzy pisze „Gazeta Krakowska”.
6 sierpnia z trudnościom musiała stawić czoła grupa 25 krakowskich harcerzy. Grupa liczyłą 180 osób. Organizatorzy podróży zarezerwowali przedziały dla harcerzy. Gdy pociąg przyjechał na stację w Szczecinku, okazało się, że ktoś pozrywał naklejki z przedziałów z informacją o rezerwacji, a wszystkie miejsca były pozajmowane. Kierownik pociągu nie był w stanie rozwiązać problemu. Harcerze mogli jechać dalej w ścisku aż do Poznania, gdzie miałby być doczepiony dodatkowy wagon, albo czekać, aż dojechałby on ze Szczecinka. Zdecydowali się poczekać. Trwało to 3 godziny.
Inny harcerz jadący pociągiem następnego dnia również napotkał na tłok, w związku z którym udało się podróżnym ubłagać konduktora, aby wpuścił pasażerów do zamkniętego przedziału dla kobiet w ciąży. Dwa tygodnie wcześniej w pociągu jadącym na Hel udało się dzieciom wsiąść do zarezerwowanych przedziałów, ale tłok nie pozwolił na korzystanie z toalety. Na dodatek czas podróży wyniósł 10 godzin. Podobno kartki z rezerwacjami często są zrywane przez pasażerów.
Według przedstawicieli PKP Intercity, w wakacje jeździ dodatkowych 58 pociągów, a tabor wzmocniło 370 wagonów. Reporterowi „Gazety Krakowskiej” nie udało się jednak uzyskać informacji, dlaczego dodatkowe wagony nie są doczepiane do pociągów od razu. Rzeczniczka PKP Intercity zaznaczyła, że konduktorzy zawsze otwierają zarezerwowane przedziały grupom, które na danej stacji wsiadają. Jak podkreśla „Gazeta Krakowska”, według relacji świadków jest jednak inaczej.
Więcej