Koleje Dolnośląskie nie wypełnią luki po zlikwidowanych RegioEkspresach z Wrocławia do Drezna i nie wydłużą do Goerlitz swoich pociągów kończących bieg w Zgorzelcu. Marcowe spotkanie z DB Netz nie przyniosło bowiem przełomu w negocjacjach możliwości wjazdu pojazdów KD na niemiecką sieć kolejową. Kolejna tura rozmów odbędzie się w kwietniu.
W trzy tygodnie po likwidacji pociągów Przewozów Regionalnych z Wrocławia do Drezna nadal nie udało się wypracować żadnego rozwiązania, które pozwoliłoby na przywrócenie ruchu na przejściu granicznym Zgorzelec – Goerlitz. Wiadomo już, że przynajmniej w najbliższym czasie Dolnego Śląska z ważną w komunikacji z Saksonią stacją graniczną w Goerlitz nie połączą pociągi Kolei Dolnośląskich.
Na przeszkodzie stoi bowiem nieprzystosowanie taboru KD do współpracy z niemieckim systemem samoczynnego hamowania pociągów. Tamtejszy zarządca infrastruktury nie zgadza się na wjazd polskich szynobusów nawet na niespełna kilometrowy odcinek od mostu na Nysie Łużyckiej do pierwszego za granicą punktu handlowego, gdzie podróżni mogliby przesiąść się do niemieckich pociągów krajowych.
12 mln zł przez... jeden semafor
– 4 marca w Dreźnie odbyło się ostatnie jak do tej pory spotkanie przedstawicieli KD, dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego oraz DB Netz, na którym zostały przedstawione oczekiwania strony polskiej oraz warunki techniczne, jakie winny spełniać pojazdy wjeżdzające na teren stacji Goerlitz – relacjonuje Justyna Stachniewicz, specjalista ds. marketingu i promocji Kolei Dolnośląskich. – W tej chwili trudno jest mówić o szansach powodzenia przedsięwzięcia, gdyż proponowane rozwiązania muszą gwarantować przede wszystkim bezpieczeństwo prowadzonych przewozów, a według DB Netz wyliczone w wieloaspektowej analizie ryzyko związane z wjazdem taboru polskiego do Goerlitz jest zbyt duże – mówi.
– Kwestia w skrócie rozbija się o jeden semafor, którego wskazanie mogłoby teoretycznie zostać pominięte z powodu braku niemieckiego systemu samoczynnego hamowania pociągu (PZB) w polskim taborze – tłumaczy przedstawicielka przewoźnika. – Kluczową sprawą jest możliwość i koszt wyposażenia pojazdów Kolei Dolnośląskich w niemieckie urządzenia SHP. Przystosowanie naszego taboru wymagałoby nakładu ok. 12 mln zł, co jest kwotą nie do zaakceptowania, zwłaszcza w kontekście planów elektryfikacji linii w okolicach Zgorzelca – dodaje Justyna Stachniewicz.
W kwietniu DB obliczy ryzyko jeszcze raz
Czy oznacza to brak ruchu pasażerskiego na jedynym dolnośląskim kolejowym przejściu z Niemcami, przynajmniej do czasu dociągnięcia tam sieci trakcyjnej? – Jesteśmy ze stroną niemiecką w stałym kontakcie i przekazaliśmy jej nasze propozycje dotyczące zmniejszenia ryzyka. Niemcy zadeklarowali ponowne rozpatrzenie sprawy i przedstawienie możliwych rozwiązań na kolejnym spotkaniu, które jest zaplanowane na kwiecień. Wspiera nas też PKP PLK, które chcą, by zmodernizowane przejście było używane – powiedziała Justyna Stachniewicz.
Nagła i niespodziewana likwidacja łączących Polskę z Niemcami RegioEkspresów finansowanych z kasy województwa spowodowała także istotne komplikacje w ruchu krajowym. Częściowym ułatwieniem jest wprowadzony przed tygodniem do rozkładu jazdy dodatkowy kurs KD z Węglińca do Zgorzelca, ale stanowi on stosunkowo niewielką rekompensatę za trzy odwołane pary bezpośrednich szybkich połączeń zachodniej części regionu ze stolicą województwa.