Po latach zaniedbań polski transport tramwajowy powoli budzi się z letargu. Eksperci, z którymi rozmawiał portal wnp.pl, wskazali elementy, w jakich polskie tramwaje odbiegają od standardów stosowanych w krajach, gdzie są one kluczowym środkiem transportu publicznego lub właśnie przeżywają swój renesans.
- Polski transport tramwajowy przez pewien czas przypominał bezwładną masę, którą wielu najchętniej chciałoby zlikwidować. Jednak w ostatnich latach sytuacja uległa poprawie - powiedział dr Jacek Wesołowski z Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej.
Polepszenie stanu polskiego transportu szynowego, zarówno kolejowego, jak i tramwajowego, nie byłoby możliwe, gdyby nie dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej.
- Szacuje się, że w obecnej perspektywie budżetu unijnego miasta dokonają zakupu około 300 tramwajów. To bardzo istotny wkład, ale trudno jeszcze chyba mówić o renesansie. Średni wiek tramwajów spotykanych w polskich miastach wynosi grubo ponad 30 lat. W ten sposób przekraczają już swój projektowany wiek eksploatacji. W rzeczywistości jest jeszcze możliwe wydłużenie ich żywotności o kilka lat - wskazał dr Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego.
- Mamy też ogromne opóźnienia w rozwoju i utrzymaniu infrastruktury. Stopniową zapaść można datować mniej więcej od początku lat 80., gdy na sile zaczęły przybierać kłopoty gospodarcze polskich miast. Natomiast po przemianach ustrojowych samorządy nie od razu uzyskały stabilną pozycję, co też wpłynęło na zastój w transporcie tramwajowym - dodał.
Szacuje się, że w Polsce 60-70 proc. infrastruktury tramwajowej wymaga modernizacji. Takie miasta jak Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Częstochowa, Bydgoszcz i Toruń rozbudowują istniejącą sieć tramwajową. Natomiast w Olsztynie, w którym po wojnie zlikwidowano tramwaje, infrastruktura będzie budowana od podstaw.
- Przykładem renesansu tramwajów jest Olsztyn, gdzie będą one budowane od zera. Natomiast w przypadku Warszawy, Krakowa czy Poznania mamy de facto do czynienia z realizacją planów, które pochodzą nawet z lat 70. ubiegłego wieku - przypomniał Beim.
Przed dwoma laty gliwiccy samorządowcy zrezygnowali z tramwajów, powołując się na wysokie koszty utrzymania linii oraz potrzebną modernizację infrastruktury, również - ich zdaniem - bardzo drogą. W zamian na trasę, po której dotąd kursowały tramwaje do Rudy Śląskiej i Zabrza, na stałe wyjechały autobusy.
Decyzja o likwidacji komunikacji tramwajowej była jednym z powodów złożenia przez grupę mieszkańców miasta wniosku o referendum w sprawie odwołania prezydenta Gliwic, Zygmunta Frankiewicza i rady miejskiej. Pomimo, że większość głosujących opowiedziało się przeciw władzom, z powodu zbyt niskiej frekwencji wyniki referendum nie były wiążące.
Więcej
