Praca „przy szynie” jest, ale specjalistyczna. Firmy z branży kolejowej potrzebują często wysokiej klasy fachowców, o których nie jest łatwo. Szukają ich zarówno przez pracuj.pl, jak i z polecenia.
Nowosądecki Newag produkujący tabor szynowy zatrudnił w zeszłym roku ok. 300 nowych pracowników, z czego co dziesiąty był wysokiej klasy specjalistą. Jego konkurent, bydgoska Pesa SA, niewiele mniej. To duże podmioty, które stale potrzebują nowych sił do pracy. Najróżniejszej. Od najprostszej, po związaną z koniecznością posiadania bardzo wysokich kwalifikacji. I to często firmy walczą o tych drugich.
Kto?
– Ślusarz spawacz, ślusarz, elektronik, mechanik, lakiernik, formierz tworzyw sztucznych, elektryk, pracownik serwisu, wartownik, wydawca magazynowy, ustawiacz pociągów – wymienia stanowiska, na jakie firma potrzebuje pracowników, Michał Żurowski z biura prasowego Pesy. – A jeśli chodzi o specjalistów, to potrzebujemy konstruktorów, technologów, specjalistów ds. sprzedaży i marketingu, prawników, planistów zakupów… – wskazuje. Dodaje, że w przypadku tych drugich największy kłopot jest ze znalezieniem osoby znającej środowisko, jednocześnie biegle posługującej się niemieckim lub rosyjskim.
– Ze względu na specyfikę naszej branży poszukujemy osób ze ściśle określonym typem wykształcenia oraz doświadczenia. Potrzebujemy specjalistów, o jakich jeszcze kilka lat temu nikt nie mówił, np. inżynierów procesów, kierowników projektów czy osób analizujących bezpieczeństwo pojazdów – tłumaczy Urszula Makosz rzecznik prasowy Newagu.
W tych firmach, które korzystają z produktów Pesy i Newagu, czyli np. w Kolejach Mazowieckich, Przewozach Regionalnych, ale też np. w PKP Cargo, problemem jest z kolei niedobór maszynistów. Okazuje się, że osoba, która kieruje pojazdami szynowymi, to w Polsce towar deficytowy.
PKP Intercity, która maszynistów dla siebie szkoli od dwóch lat. W tym wypadku kandydaci muszą jednak sprostać wymogom formalnym, np. wysokim wymaganiom zdrowotnym.
W Newagu zaznaczają, że do pracy nie przyjmują osób zupełnie „zielonych”. Minimum to wykształcenie kierunkowe. – Ale brak doświadczenia nie dyskwalifikuje. Jeżeli kandydat jest zmotywowany i wykazuje chęć dalszego uczenia się, Newag oferuje szeroki pakiet szkoleń – zachęca Makosz.
Jak?
Prawie każda ze spółek kolejowych ma na swojej stronie internetowej dział „kariera” czy nawet wprost – „oferty pracy”. Pesa poszukuje aktualnie pracowników na 35 różnych stanowisk. Od pracownika serwisu („mile widziane wykształcenie wyższe”), po zastępcę dyrektora działu badań i rozwoju.
Ale strona internetowa to tylko jeden z wielu sposobów, w jakie firmy szukają pracowników. Często podstawą jest rekrutacja wewnętrzna, bo znajomość miejsca w którym się pracuje, choćby nowa praca mocno różniła się od poprzedniej, jest nieoceniona.
Oferty pracy w branży kolejowej znajdziemy więc wszędzie, w Internecie, w prasie, w biurach karier wyższych uczelni. Newag przyznaje, że korzysta z usług firm rekrutacyjnych.
Standardem jest kilkustopniowe postępowanie rekrutacyjne. Intercity zaprasza na spotkania tych, którzy mają cechy i umiejętności opisane w ogłoszeniu rekrutacyjnym. Tam są one sprawdzane w czasie rozmowy, czasem też w teście, case study lub zaaranżowanej scence.
Wszystkie firmy, którym zadaliśmy pytania o poszukiwania pracowników, odpowiadają dość wymijająco, gdy podpytujemy o nieformalne i niekonwencjonalne sposoby ich poszukiwania. Choć Urszula Makosz z Newagu przyznaje, że jednym ze sposobów zbierania informacji o potencjalnych kandydatach, są polecenia i kontakty branżowe.
Więcej w najnowszym numerze "Rynku Kolejowego". Magazyn dostępny jest w prenumeracie i salonach Empik